Wpisany przez Halina Rydzyk   

Nasza Babia Góra 2008

Nisko Warchoły – Soputek- Babia Góra 184m - Białe Góry 167m Droga Chylańska – Chyły
-  Ozet – Stalowa Wola
,   przejście ok. 14km

09 marzec 2008 r.

Aby uczcić Święto Kobiet, wybraliśmy się tradycyjnie na naszą Babią Górę. Rzeszowskim autobusem
o godz.8.10 i za 3,70zł dojechaliśmy do Niska Warchoły.

W sumie było nas 18 osób, w tym 13 kobiet. Zaczęliśmy od szkoły, przy budynku przypominającym właścicieli Niska, oraz kościółka będącego kiedyś kaplicą.

„Nisko awansowało do wsi królewskiej w XIX wieku.  W czasie zaborów znajdowało się w Królestwie Galicyjskim. W 1837 roku zostało sprzedane w czasie licytacji wielkiemu łowczemu dworu wiedeńskiego
hr. Karolowi Reichenbachowi. W 1857 roku w Austrii przeprowadzono reformę administracyjną, a Nisko, Ulanów i Tarnobrzeg stały się powiatami. Nowy właściciel Niska  Roger Resseguier de Miremont przekazał Nisko w 1868 roku swemu synowi Oliwierowi Resseguier mężowi Marii Kinsky. W 1871 roku utworzono w Nisku Radę powiatową. Starostwo podlegało namiestnikowi we Lwowie,
a ten z kolei ministrowi spraw wewnętrznych w Wiedniu. Niepodległość Nisko otrzymało w 31 X 1918r.,
gdy weszło w skład województwa lwowskiego niepodległej Polski. Prawa miejskie Nisko uzyskało dopiero 20 X 1933 roku.”

Babia Góra 2008

Robert obiecywał nam ostoję ptaków na bagienku Soputek, ale najpierw musieliśmy przejść jemu tylko wiadomymi dróżkami wśród dorodnych sosen Puszczy Sandomierskiej. Droga wydawała się nieuczęszczaną, a przed nami ujrzeliśmy głęboki rów wypełniony czarną wodą i kładkę ze śliskich gałęzi. Część wolała nadłożyć drogi i wybrać daleki mostek. Wśród wykrotów, marnych drzewek, weszliśmy na błotniste łąki Soputka. Kolejny rów, trudny do przeskoczenia (choć niektórym się udało), zmusił panów do zbudowania kładki z gałęzi brzozowych. Choć grube, to złamały się, ale utrzymały nasz ciężar. Nareszcie mogliśmy podziwiać wielkie jeziorko z wyspą pośrodku, porośnięte przy brzegu trzcinami. W jego toni odbijały się dalekie sosenki. Chwila odpoczynku, by po stromym podejściu wspiąć się na sam szczyt Babiej Góry. Robertowi nie wystarczyło tradycyjne zdjęcie dziewczyn. Chciał nas uchwycić jak pochylamy się nad nim. Wkrótce Dorotka z Olą robiły jaskółki na wysokim na 1,5 metra pniaku brzozy, później Dorotka z Czesiem na tymże tańczyli walca, by ustąpić miejsca Robertowi fotografującemu dziewczyny ułożone na ziemi głowami do tegoż pnia. Jeszcze tyko jaskółka Wiceprezesa i schodzimy do piaszczystego dołu u podnóża góry.

Ognisko wesoło strzelało iskrami, kiełbaski piekły się na kijach, szampan był już rozlany, gdy dołączył do nas na chwilę Prezes Jacek z Lidką, czarnym psem i Ewą. Byli w sobotę na Rajdzie Babskim w Końskich. Reprezentowali nasz klub. Było tam w sumie jakieś 200 osób przedstawicieli różnych oddziałów PTTK.

Ruszyliśmy wypoczęci na północ. Wśród sosen rosło wiele dorodnych brzózek. Drzewa na Białych Górach były dużo wyższe, a po wieży został tylko ślad. Piaszczysta droga prowadziła w dół, by wśród kolczastych gałęzi jeżyn wyprowadzić nas do szutrówki. Nie udało mi się znaleźć sosny wejmutki. Wygodną Drogą Chylańską wzdłuż Jelonki i hałdy doszliśmy do Chył. Na poboczu kwitły żółte podbiały. W rowie rosły grzyby wielkich purchawek. Zeszłoroczne liście podnosiły młode pokrzywy. Pochmurny dzień przeistoczył się w słoneczny i gorący. Przed nami jeszcze kilka km wzdłuż torów piaszczystą dróżką w cieniu drzew. Szliśmy coraz szybciej znaną drogą nie czekając na resztę. Mijali nas spacerowicze i wędrujący rowerami w ten piękny niedzielny dzień. Była 15-ta. Wśród gałęzi śpiewały gajówki, cierniówki, świstunki..., z gałęzi spadały larwy motyli, jakieś muszki wirowały radośnie. Wszystko wskazywało na to, że w tym roku wiosna przyszła wcześniej.

Ryżyk