Św.Katarzyna-Masłów 14.12.2008
Wpisany przez Halina Rydzyk   

Góry Świętokrzyskie - Pasmo Łysogóry

Święta Katarzyna- Kraiński Grzbiet- Wymyślona 415m- Radostowa 451m- Przełom Lubrzanki- Dąbrówka
- Klonówka 473m- Masłów

14 grudzień 2008

Łysogóry

30 listopada 2008 roku była trzecia wyprawa w Góry Świętokrzyskie na Pasmo Łysogóry przez Łysicę 612m. Po Andrzejkach nie poszłam, ale ci co byli mogli wtedy zobaczyć śnieg.

Na czwartej wyprawie w Góry Świętokrzyskie Marek Juszczyk prowadził nas przez Pasmo Masłowskie. Do przejścia około 12km. Mimo, że poranek był pochmurny, to w Świętej Katarzynie zimny wschodni wiatr przewiał chmury na horyzont i zaświeciło nad nami słońce na błękitnym niebie z białymi obłokami. Ruszyliśmy na zachód mając porywisty, mroźny wiatr za sobą. Kałuże były ciągle zamarznięte, a delikatne roślinki pokryte szronem. Z Kraińskiego Grzbietu widzieliśmy góry na horyzoncie, a w dolinach wioski. Za nami został stożek Łysicy. Prowadził nas czerwony szlak, ale na Wymyśloną Marek kazał nam się wdrapywać polną drogą. Przeskakiwaliśmy zagony truskawek, by w końcu ukryć się przed wiatrem wśród kwarcowych głazów. Na krzakach czerwieniły się owoce dzikiej róży.

Czekało nas teraz zejście do podnóża Radostowej, gdzie szemrało źródełko wśród traw białych od szronu, i mozolne, długie wspinanie się na nią. Nic nie zasłaniało widoków wokół na góry i chaty w dolinach. Na południe od nas wśród mgły srebrzył się daleki zbiornik wodny. Na szczycie z gąszczu wyjechały trzy motory czterokołowe i hałasując zjechały w dół. Tędy Żeromski wracał z Kielc do domu rodzinnego w Ciekotach. Otoczył nas gęsty las sosnowo- bukowy. Wzdłuż drogi stromo prowadzącej w dół pojawiały się krzaki jałowca. Trawy na polanach pokrywały kryształki lodu. Zatrzymaliśmy się na odpoczynek przy przełomie Lubrzanki. Woda malowniczo odbijała błękitne niebo. W krzakach leżały zapomniane buty rajdowe. Dotąd dochodziliśmy zawsze z Łazikami i stąd zawracaliśmy do Św. Katarzyny. Po drugiej stronie asfaltowej drogi czekał nieznany mi szczyt skryty wśród dębów, buków i grabów. Zaraz po wejściu do lasu okazało się, że czeka nas strome podejście na Dąbrówkę. Robert śmiał się, że można ją obejść. Szliśmy wolno coraz wyżej po brązowych liściach. W końcu ujrzeliśmy w dali Pasmo Klonowskie i u jego podnóża Ciekoty.

Grzbiet Dąbrówki porastały krzaki jagodzin, a paprocie zbrązowiałe, wysokie na dwa metry opierały się o gałązki drzewek. Latem musiały tworzyć gąszcz nie do przejścia. Wyszliśmy na wielką polanę porośniętą wysoką, złotą trawą. Schowaliśmy się w zaciszu i grzejąc się przy skromnym ognisku, podśpiewując, nabieraliśmy sił na ostatnie podejście. Klonówka była słabo oznakowana, ale prowadzili nas doświadczeni przewodnicy, więc wkrótce ujrzeliśmy ogromne głazy na szczycie. Odważniejsi wspinali się na nie. Robiliśmy zdjęcia w ostatnich promieniach słońca. Na platformę widokową doszliśmy, gdy słońce chowało się za chmury. Trzeba było wracać. Mijaliśmy wielkie domy na parcelach ogrodzonych kamiennymi murami. Autobus czekał w Masłowie przy kościele. Skracaliśmy sobie czas śpiewając i snując plany na kolejne turystyczne spotkania.

Halina Rydzyk.