Pogórze Ciężkowickie- Pasmo Brzanki
Inne wycieczki
Żurowa wychodnia Borówka, Ostry Kamień, Brzanka, Lubaszowa
2017.11.19
Wyjechaliśmy w niedzielę o godzinie 6:30 z dworca PKS. Było nas 26 osób z Andrzejem, który wsiadł w Tarnobrzegu. Ku naszej radości słońce wyjrzało zza chmur, gdy dojeżdżaliśmy do Pasma Brzanki. Mimo zapowiadanych opadów, cały dzień mieliśmy ładną, słoneczną pogodę, tylko za Brzanką przez krótką chwilę spadały z nieba rzadkie płatki śniegu.
![](/images/kompas/2017/pbrza01.jpg)
Trasa: Żurowa wychodnia skalna Borówka, kościół św. Małgorzaty.
Podjazd autokarem na koniec Żurowej; Podlesie 453m, przejście żółtym szlakiem: Wielka Góra 466m, Góra Pasia = Ostry Kamień, Ratówki, Bacówka Brzanka 509m, Brzanka 534m, Polana Morgi 412m, czarnym szlakiem: Lubaszowa PKP 229m.
Przeszliśmy 11,7km czas przejścia= 3:30h podejść= 228m zejść= 452m
![](/images/kompas/2017/pbrza02.jpg)
Wąską szosą dojechaliśmy do Żurowej znajdującej się na południowym zboczu Pasma Brzanki. Autobus zatrzymał się na skraju lasu i ruszyliśmy pod górę niebieskim szlakiem. Było stromo, a kijki zostawiliśmy w autobusie.
Organizatorem wycieczki i prowadzącym był Robert Piotrowski.
![](/images/kompas/2017/pbrza03.jpg)
Wkrótce wśród drzew ujrzałam najpierw pojedynczą małą skałę porośniętą mchem i porostami, a dalej wychodnię Borówki składającej się z dwóch baszt piaskowca ciężkowickiego, powstałego na dnie Oceanu Tetydy, który przed laty tu był. Jak donosi Wikipedia baszta zachodnia ma 20m wysokości, wschodnia 15m.
![](/images/kompas/2017/pbrza04.jpg)
Na bliższej nas baszcie widoczne było przy szczycie żółte okienko. Umieszczono w nim za szybą figurę Matki Boskiej. Tylko najodważniejsi podeszli w jej pobliże. Poniżej okienka znajdowała się czarna tablica z napisem.
![](/images/kompas/2017/pbrza05.jpg)
Ustawiliśmy się do zdjęcia zbiorowego, a później weszliśmy na szczyt skał i podzialiśmy powykręcane sosny, by zejść stromą ścieżką w dół do podnóża wśród krzaków borówek.
![](/images/kompas/2017/pbrza06.jpg)
Nad głowami mieliśmy zwisające skały, w których ukryte są podobno wnęki z hibernującymi nietoperzami. Andrzej próbował podeprzeć głaz drewnianym drągiem.
![](/images/kompas/2017/pbrza07.jpg)
Niebieskim szlakiem wróciliśmy do szosy i ruszyliśmy na zachód obok malowniczego stawu, wzdłuż strumienia i mijając zakład drzewny doszliśmy do kościoła św. Małgorzaty.
![](/images/kompas/2017/pbrza08.jpg)
Naprzeciwko kościoła znajdował się obelisk. Nad listą mieszkańców Żurowej bestialsko zamordowanych, rozstrzelanych i zaginionych w latach 1939- 1945 umieszczono słowa poety K. K. Baczyńskiego;
„ Zanim padłeś, jeszcze ziemię/ przeżegnałeś ręką
czy to była kula synku,/ czy to serce pękło.
![](/images/kompas/2017/pbrza09.jpg)
Drewniany kościół św. Małgorzaty zbudowano w latach 1595- 1602 i powiększono w 1906 roku przez przedłużenie nawy i dobudowanie przedsionka. Zachwycały malowidła na ścianach, suficie, rzeźby i obrazy w ołtarzach.
Przy kościele stoi murowana dzwonnica z trzema dzwonami. Gdy zaczęły dzwonić głośno na następną mszę, wyszliśmy i wsiedliśmy do autokaru.
![](/images/kompas/2017/pbrza10.jpg)
Podwieziono nas jeszcze około 3 km pod Wielką Górę południowym zboczem Pasma Brzanki. Wysiedliśmy w miejscu, gdzie niebieski szlak łączył się z żółtym. Słońce przygrzewało, a my weszliśmy po zeszłorocznych liściach w bukowy las.
Doszliśmy do rozdroża szlaków i skierowaliśmy się na zachód żółtym szlakiem. Omijając błoto dotarliśmy do parkingu leśnego. Przeszliśmy przez asfaltówkę i dalej wspinaliśmy się krętą drogą leśną do miejsca kolejnego spotkania szlaków.
![](/images/kompas/2017/pbrza11.jpg)
Kilka metrów powyżej nas znajdował się Ostry Kamień, Pomnik Przyrody Nieożywionej z wyciosanymi schodkami na jego pochyłej południowej ścianie porośniętej zielonym mchem. Góra Pasia, inaczej Ostry Kamień znajduje się 6 km na południe od Ryglic, wg Wikipedii. Legenda mówi, że Ostry Kamień został upuszczony przez Diabła, który chciał go zrzucić na kościół w Żurowej, ale przeląkł się słysząc dzwony kościelne w Ryglicach i upuścił go.
![](/images/kompas/2017/pbrza12.jpg)
Prawdopodobnie w czasach pogańskich było to miejsce kultu. Później mieli tu biwakować Szwedzi. Cyganie taborami odwiedzali to miejsce. Urządzali tu śluby, odprawiali sądy. Jeszcze 70 lat temu była z tego miejsca piękna panorama na Tatry i Ryglice.
Podobno schody i dwa siedziska wykonano dla hrabiny Stefani Szczepańskiej. Przyjeżdżała tu bryczką i podziwiała swe włości. Staliśmy na brzegu stromego północnego zbocza i podziwialiśmy widok na niedalekie Ryglice.
Napis na skale informował, że Liwecka Góra znajduje się w odległości 25 minut marszu.
![](/images/kompas/2017/pbrza13.jpg)
My mieliśmy za cel Brzankę. Zrobiliśmy więc grupowe zdjęcia na tle Kamienia i wśród kałuż kontynuowaliśmy marsz na zachód. Towarzyszący nam zielony szlak prowadził pętlą wokół Brzanki. Droga nam się dłużyła, pytaliśmy o postój, a Robert pokazywał głębokie jary i obiecywał delicje w niedalekim schronisku. W końcu ujrzeliśmy pierwsze chatki, pojawiła się asfaltowa droga, po bokach na niebie kotłowały się ciężkie chmury, ale nam świeciło słońce.
![](/images/kompas/2017/pbrza14.jpg)
Wyszliśmy z lasu z ulgą widząc pierwsze domostwa Ratówki na Brzance. Na południe roztaczał się rozległy widok na Beskid Niski. Przy jednej z chat stał kamienny krzyż z 1889 roku w miejscu „ostrzelanej” mszy świętej. Idąc pod górę minęliśmy kamienną kapliczkę.
![](/images/kompas/2017/pbrza15.jpg)
W końcu ujrzeliśmy wieżę widokową obok Bacówki Brzanka z noclegami i bufetem.
![](/images/kompas/2017/pbrza16.jpg)
W środku było ciepło o mogliśmy zamawiać różne potrawy; np. żurek, pierogi czy pizzę, lub zjeść resztę kanapek. Kierowniczka schroniska była uprzedzona o naszym przyjściu.
![](/images/kompas/2017/pbrza17.jpg)
Robert tym razem nie poganiał. Powoli część z nas wyszła, a pozostali czekali by wspólnie zdobyć szczyt. Chętni jeszcze weszli na wieżę, ja oszczędzałam kolana. Minęliśmy obelisk, do którego prowadziły schodki. Pomnik pod Brzanką, nieopodal wieży poświęcony jest partyzantom AK I Batalionu „Barbara” prowadzącym na Pogórzu Ciężkowickim i Rożnowskim działania w czasie akcji „Burza”.
![](/images/kompas/2017/pbrza18.jpg)
Musieliśmy poczekać na opieszałych i razem weszliśmy ścieżką na polankę z kamieniem na którym napisano nazwę szczytu Brzanka. Robert zrobił nam wykład o zlepieńcach, z których są zbudowane te góry.
![](/images/kompas/2017/pbrza19.jpg)
Po zdjęciach na szczycie musieliśmy przyśpieszyć, by dogonić czołówkę. Niebieski i zielony szlak odeszły w prawo, my dalej szliśmy żółtym. Tomek niecierpliwił się, i pytał co chwilę, kiedy będzie obiecany czarny szlak.
Tymczasem kolejna droga odeszła w dół, a my skręciliśmy w lewo pod górkę. Zadzwonił Janusz w imieniu czołówki, że ciągle nie mają czarnego szlaku. Mieli czekać na nas.
![](/images/kompas/2017/pbrza20.jpg)
Tymczasem znów wspinaliśmy się coraz wyżej, a z nieba zaczęły spadać pojedyncze gwiazdki śniegu, albo grad, czy krupa śnieżna. Minąwszy kolejny szczyt i schodząc w dół wśród młodych świerków w bukowym lesie nareszcie zobaczyliśmy naszych i mogliśmy wspólnie chwilę odsapnąć.
Tym razem żółty szlak skręcił w prawo i wyprowadził nas z lasu na Polanę Morgi. Robiła się szarówka, a my mieliśmy błoto na drodze, pod nogami grząski grunt podmokłej łąki. Z boku polany stał krzyż ozdobiony kwiatami, obok którego szybko przeszliśmy. Widoki na dolinę Białej skrywała szarówka zmierzchu.
![](/images/kompas/2017/pbrza21.jpg)
Weszliśmy znów w las, wokół robiło się coraz ciemniej. W końcu dotarliśmy do kolejnego rozdroża i znaleźliśmy na drzewie znak czarnego szlaku. Żółty odchodził na zachód, czarnym pozostała nam godzina marszu do Lubaszowej. Słońce chowało się już za górami.
![](/images/kompas/2017/pbrza22.jpg)
Stwierdziliśmy, że nie zdążymy przed zachodem słońca, ale dobrze, że był pogodny dzień to mieliśmy więcej czasu. Gdy już wszyscy doszli, ruszyliśmy szybko w dół. Każdy szedł swoim tempem, oby do autobusu dojść przed nastaniem nocy.
Spotkaliśmy na swej trasie XIII stację z drogi krzyżowej wykutej w kamiennych głazach prowadzonej od Klasztoru Redemptorystów. Kiedy szliśmy przed laty od stacji PKP na Brzankę, przechodziliśmy obok groty kamiennej z figurą Matki Boskiej nad oczkiem wodnym. Tym razem mignęły nam w dole zabudowania Zgromadzenia Zakonnego Ojców Redemptorystów w Lubaszowej. Zabrakło czasu, by odbić w bok.
![](/images/kompas/2017/pbrza23.jpg)
Za to po lewej stronie ujrzeliśmy figurę Jana Chrzciciela trzymającego w lewej ręce krzyż łaciński z dodatkową belką u góry. Stał on nad niewielkim oczkiem wodnym. Wyżej było obudowane źródełko.
Asfaltowa droga wyprowadziła nas między zabudowania. Za nimi mieliśmy rozległe widoki na dolinę Białej i widzieliśmy ostatnie promienie słońca za dalekim wzgórzem.
![](/images/kompas/2017/pbrza24.jpg)
Asfalt się skończył, w lasku schodziliśmy bardzo stromo po płytach betonowych dziurawkach. Zostałyśmy na końcu z Krysią, toteż ucieszyłyśmy się, gdy zobaczyłyśmy naszych obok ogrodzenia z jeleniem. Nawoływanie Roberta z szosy poganiało nas.
Dotarliśmy do Lubaszowej. Jest to wieś w gminie Tuchów. Pierwsza wzmianka o niej pochodzi z 1195 roku. Było prawie ciemno, gdy szliśmy szosą.
![](/images/kompas/2017/pbrza25.jpg)
Z mostu zdążyłam zrobić zdjęcie ledwo widocznej Białej. Jeszcze zatrzymał nas pociąg nieopodal stacji PKP. Gdy wsiedliśmy do autobusu przy CPN nagle zrobiło się zupełnie ciemno. Byliśmy już bezpieczni i pozostało nam zajechać gdzieś, gdzie można dobrze zjeść.
Mieliśmy czas, bo dopiero minęła 16-ta. Na szosach widzieliśmy wielkie kałuże po niedawnym deszczu. Już nie padało, tylko zrobiło się bardzo zimno.
Bezpiecznie dojechaliśmy do Stalowej Woli i pan kierowca porozwoził nas po mieście.
Halina Rydzyk