Hrubieszów- Kraina Gotów

Nadbużańskie Krajobrazy
Inne wycieczki

Hrubieszów- Kraina Gotów

06-07.05.2017

Celem majowej wycieczki PTTK KTK KOMPAS Stalowa Wola były Nadbużańskie Krajobrazy w okolicach Hrubieszowa. Organizatorzy wycieczki Lidka Senderowska i Jacek Senderowski zapewnili nam dwa słoneczne, upalne, pełne wrażeń dni w Krainie Gotanii. Gmina Hrubieszów we współpracy ze Szwajcarami bierze udział w projekcie związanym z obecnością Gotów na tym terenie w II -IV wieku. W okolicach wzdłuż Bugu powstało wiele obiektów agroturystycznych współfinansowanych z Unii Europejskiej i zapewniających pobyt w warunkach wysokiego standardu. Przekonaliśmy się o tym nocując w pensjonacie „Agroturystyka nad Bugiem”, kom. 503.138 158, Kosmów 116.

W wyprawie wzięły udział 23 osoby, nie tylko z klubu KOMPAS.

1 dzień, sobota 06.05.2017. Wyjechaliśmy z dworca PKS w Stalowej Woli o godz. 6:30. Zapowiadał się słoneczny dzień. Mijaliśmy zielone pola, żółte łany rzepaku, łąki kwitnące mleczem. Na czas dojechaliśmy do Hrubieszowa i zostawiliśmy autobus obok Hrubieszowskiego Domu Kultury. Hrubieszów to miasto w południowo - wschodniej Polsce leżące nad rzeką Huczwą, dopływem Bugu. Od przejścia granicznego w Zosinie odległy jest 18 km.

W Muzeum ks. St. Staszica czekała już nas pani przewodniczka. Muzeum znajduje się w dawnym dworku Du Chateau. Stefan Du Chateau został honorowym obywatelem Hrubieszowa za liczne zasługi dla miasta. Zostaliśmy serdecznie przywitani i każdy otrzymał mapkę Gotanii. Najpierw ruszyliśmy za przewodniczką uliczkami miasta. W dole widzieliśmy zalew, a na naszej drodze pojawiały się zabytkowe budynki ze swoją historią i pomniki upamiętniające wydarzenia sprzed lat. Zawróciliśmy przy drewnianym domku profesora Wiktora Zina.

Przed dawną zabytkową plebanią, w której urodził się Bolesław Prus, kwitły liliowo krzaki magnolii. Przeszliśmy przez Park Miejski z niedokończonym pomnikiem Prusa i kamieniem na cześć Leśmiana, który lubił włóczyć się po okolicy i pisać. Bajkowo żółciła się cerkiew prawosławna z 13 kopułami pw. Zaśnięcia NMP. Jeszcze trwały wokół prace remontowe. Później wracając mogliśmy ją podziwiać od drugiej strony. Niestety wejść do środka nie dało się. Zatrzymaliśmy się też przy kościele Stanisława Kostki, a że był otwarty weszliśmy do środka na chwilę zadumy.

W centrum zabytkowe domy czekały jeszcze na renowację. Przez żydowskie sutki doszliśmy na rynek z fontanną i poszliśmy na północ do Sanktuarium Matki Boskiej Sokalskiej. Wewnątrz trwały przygotowania do pierwszej komunii, więc tymczasem obeszliśmy go. Gdy przewodniczka opowiadała, ja podziwiałam drogę krzyżową, kwitnące mlecze i kładkę w dole nad Huczwą widoczną między młodymi liśćmi drzew. Na koniec mogliśmy wejść do środka, by poprosić przed cudownym obrazem o łaski Matkę Boską. Starostwo Powiatowe w zabytkowym budynku odnowionym na błękitno obejrzeliśmy z daleka.

W muzeum przejęła nas druga pani przewodniczka. Opowiadała barwnie o obrazach, ludziach związanych z Hrubieszowem. Chodziliśmy po salach zapoznając się z historią aż po wieki Gotów.

Na Nadbużańskie Szlaki zabrał nas pan przewodnik. Wsiedliśmy do autobusu i wyjechaliśmy z miasta obok budynków koszar wojskowych. Pierwszy przystanek mieliśmy we wsi Husynne.

Najpierw odwiedziliśmy cmentarz żydowski z licznymi nagrobkami wśród wysokiej roślinności, by później przejść do zadbanego cmentarza wojennego. Pochowano w nim żołnierzy Armii Polskiej, którzy zginęli we wrześniu 1939r. w walce z Armią Czerwoną. Wokół aż po horyzont zaorane i uprawiane pola zielone od zboża i żółte od rzepaku, na prawo zielone łąki, rzeka Buk i za nią Ukraina. W Strzyżowie podjechaliśmy do parku przy odnowionym dworku. W gałęziach wysokich drzew miały gniazda wrony i głośno krakały. Przewodnik pokazał nam obelisk uczonego i wynalazcy, który tu się urodził. Wyjechał z kraju w 1956r. Pracując w USA był twórcą łazika księżycowego. Odnowiony dwór jest własnością Cukru Polskiego. Cukrownię mijaliśmy po drodze. Jechaliśmy na północ omijając bokiem Zosin – przejście graniczne z Ukrainą.

Naszym kolejnym przystankiem było Horodło. Odwiedziliśmy drewnianą cerkiew z 1928 roku na wzgórzu, która w latach pięćdziesiątych pełniła rolę magazynu. Obecnie pięknie odnowiona ma ikonostas z XVIII wieku. Po sąsiedzku odwiedziliśmy murowany, o charakterze obronnym kościół św. Jacka. Przeszliśmy kilkaset metrów, ruchliwą ulicą do miejsca dawnego Grodziska, które zbudowano na stromym brzegu płynącego w dole Bugu. Horyzont zamykały wzgórza Ukrainy. Później mieliśmy chwilę odpoczynku przy kamiennych lwach w centralnym parku. Na kopiec Unii Horodelskiej już nie chciało mi się wspinać. Byłam tu rok temu z wycieczką PTTK Sandomierz.

Zajechaliśmy pod dawną cerkiew drewnianą, obecnie kościół pw. Matki Boskiej Łaskawej w Szpikołosach. Podjechaliśmy pod odnowiony ze środków UE Dom Kultury. Kiedyś był tu ośrodek Hrubieszowskiego Towarzystwa Rolniczego, którego zarządcą był Stanisław Staszic, zachwalany przez przewodnika za swoje czyny dla miejscowych rolników. Obok zachowano jeden z grobów; „ Tu spoczywa Tekla z Janowskich baronowa CROT THUS wzór żon i matek. Zmarła 1 maja 1932r.”

Przewodnik zaczął opowiadać o inicjatywach miejscowych pań. O tym, że są wioski tematyczne, np. Z krasnoludkami. Nas zawiózł do Wioski Strachów w Moroczynie. Znaleźliśmy się na kilka dłuższych chwil w Bajkowej Krainie Gotanii ;wśród strachów i czarownic. Nasi zjeżdżali na linie, ćwiczyli na siłowni pod niebem. W końcu przewodnik zaprowadził nas przez zdziczały park do ruin zespołu dworskiego z XIX wieku. Z dawnego stawu zostało tylko podmokłe bagienko.

W Gródku zostawiliśmy autobus na końcu asfaltowej drogi i obok znanego mi drewnianego mostku nad Bugiem doszliśmy do pozostałości wczesnośredniowiecznego grodziska Wołyń. Stromo wspięliśmy się na szczyt z metalowym krzyżem. Na trasie mieliśmy też wieżę widokową w Gródku. Mimo, że nic nie zasłaniało horyzontu, bo otaczały nas pola i łąki poniżej skarpy aż do Bugu, to z niej widać było dalej i dokładniej. Sporo informacji dostaliśmy o roślinności i zwierzętach żyjących na tym użytku ekologicznym zwanym „Błonia Nadbużańskie”. Widać było, że turyści i miejscowi lubią to miejsce. Właśnie rozpalano grilla. Nam też zapachniało obiadem.

Pozostała ostatnia atrakcja tego dnia, to wysokie brzegi Bugu. Podjechaliśmy do wsi Ślipcze i zatrzymaliśmy się pod bocianim gniazdem. Łąka, którą dotąd dochodziło się na pobliską skarpę zaorano. Odważnie ruszyliśmy zarośniętą miedzą między uprawianymi polami i wkrótce mogliśmy podziwiać malowniczy zakręt rzeki i wysokie skarpy dochodzące do 20m. Musieliśmy się trzymać dalej od brzegu, który ma tendencję do obsuwania się.

Nareszcie mogliśmy zjechać do naszego miejsca noclegu we wsi Kosmów. Wieczór był taki ciepły po upalnym dniu, że rozgościliśmy się po obiedzie przed budynkiem wokół drewnianego stołu. Wkrótce pojawili się koledzy z gitarami i śpiewaliśmy turystyczne piosenki do późnej nocy z gwiazdami.

2 dzień, niedziela 07.05.2017. Wypoczęci wstaliśmy rano. Jeszcze przed śniadaniem przeszłam się po okolicy. Dalsze spacery trzeba było zgłaszać służbie granicznej. Znajdowaliśmy się w pasie granicznym Unii Europejskiej. Podeszłam do pobliskiego mostu na rzeczce Bukowej. Rzeczka uroczo wiła się wśród łąk, a między gałęziami drzew nadrzecznych głośno śpiewały ptaki. Powietrze było krystalicznie czyste. Po obfitym śniadaniu podziękowaliśmy za miłą obsługę i pojechaliśmy do Kryłowa. Tego dnia byliśmy zdani na samych siebie w obcym nam terenie.

Na szczęście w Kryłowie obok kościoła kierunkowskazy pokazywały drogę do ruin zamku. Przeszliśmy nad starorzeczem drewnianym mostem i znaleźliśmy się na wielkiej polanie z figurami zwierząt, ptaków i ryb tutaj występujących. Ruiny przedstawiały się jako ceglane mury i dziurami po oknach i drzwiach zarośnięte krzakami. Na wyspie istniał jeden z grodów czerwieńskich. W XV wieku wzniesiono zamek murowany ufundowany przez Tyczyńskich. Miał on chronić od najazdów ze wschodu. Z punktu widokowego z lunetą widzieliśmy całe zakole Bugu, który ma źródła na Ukrainie, w większości biegu jest rzeką graniczną o walorach dzikiej rzeki i wpada do Zalewu Zegrzyńskiego. W okolicy Kryłowa brzeg był niski i dostępny.

Gdy zastanawialiśmy się, jak przebiega „Szlak Suma”, pojawił się patrolujący strażnik i wskazał nam kierunek marszu. Teraz musieliśmy przejść wiszącą kładką, a następnie szosą do mostu, by skręcić w kierunku Bugu. I tu pojawił się drugi strażnik na motorze wskazujący dalszy kierunek i zalecający byśmy szli zwartą grupą, by nie robić za wiele śladów. Doszliśmy do drogi prowadzącej wzdłuż granicznej rzeki Bug.

Na brzegu porośniętym wysokimi drzewami pojawiały się wysokie znaki graniczne polskie, a po drugiej stronie ukraińskie. Spotykaliśmy wędkujących panów, i pojedyncze samochody. Za kolejnym malowniczym zakolem postanowiliśmy zawrócić do autobusu. Drogą wśród pól doszliśmy do wsi nieopodal bocianiego gniazda. Akurat pan bocian wylatywał z gniazda na połów. Zajrzeliśmy na cmentarz Unicki w Prehoryłem. Zobaczyłam ciekawy napis na nagrobku; „ Mądrość, pobożność, cnota połączone razem były jej postępkami, jej życia obrazem.”

W pobliżu autobusu, gdy usiedliśmy na brzegu parku, w dali widzieliśmy zachowaną bramę. Znajdowała się ona na trasie kolejnego szlaku „Zapomniane sanktuarium”. Do przejścia mieliśmy 3km. Asfaltowa szosa wyprowadziła nas z Kryłowa wśród pól na południowy – zachód.

Po godzinie marszu ujrzeliśmy kierunkowskazy w bok do cudownego źródełka i figury św. Mikołaja z wilkiem. Znajdował się on na uroczysku, gdzie poganie czcili Boga Welesa. Miejscowi napełniali butle wodą ze źródła. Spragnieni zaczęliśmy pić smaczną wodę. Informacja obok figury naturalnej wielkości podaje, że postawił ją rządca majątku Kryłowa jako patronowi trzody, w obawie przed pomorem. Inna informacja, że postawił ją wdzięczny za wyleczenie z paraliżu wodą ze źródła. Podobno spotykają się tu tłumy ludzi, a kobiety, które nie mogą zajść w ciążę siadają na wilku. Autobus już czekał na głównej szosie, więc opuściliśmy ten tajemniczy zakątek.

Długo jechaliśmy szosami do ostatniego punktu naszej wycieczki. Masłomęcz przywitał nas też słoneczną pogodą, a przewodnik ciekawie i obszernie opowiadał o wiosce Gotów, którą odtworzono na wzór historycznych źródeł.

Zapraszał na imprezy cykliczne przybliżające życie Gotów. Pokazywał jak wybijano monety.

Zaczęło się chmurzyć, gdy wsiadaliśmy do autobusu. No i rozpadało się. Przed Szczebrzeszynem widzieliśmy skutki niedawnego oberwania chmur. Z pól spływała woda, a na szosie woda sięgała połowy kół autobusu. Szczęśliwie wyjechaliśmy z zatopionej krainy i za Zwierzyńcem odpoczęliśmy na stacji CPN. W zajazdach odbywały się uroczystości związane z I komunią świętą.

W Stalowej Woli byliśmy za dnia pełni wrażeń.

Halina Rydzyk