Susiec - niebieski Szlak Szumów
Inne wycieczki,(woj. lubelskie).

19 czerwiec 2014

Trasa: Susiec PKP , niebieski „Szlak Szumów”: Siklawica, Potok Łosiniecki, Huta Szumy, brzegiem Tanwi, Rebizanty i Szumy na Tanwi, Rezerwat „Nad Tanwią” , ujście Jelenia do Tanwi, Zamczysko „Kościółek”, Wodospad na Jeleniu, Zespół Szkół Publicznych, „Roztoczanka” z basenem, „ Morskie Oko”, Ośrodek campingowy, Susiec PKP.

Przeszliśmy 17km. Było nas 7 osób, w tym 3 członków PTTK KTK KOMPAS.

Ewa Idziniak zaproponowała, żebyśmy zrobili cały niebieski Szlak Szumów.

Zwykle pod koniec trasy skracaliśmy go sobie, więc tym razem mieliśmy przejść aż 17km. Pamiętam, jak przed laty wchodziliśmy w las z Jabczykami, by iść wzdłuż potoku Jeleń. Trudno mi było obecnie wypatrzyć to miejsce, bo przybyło budynków, a w tamtym miejscu zbudowano szkołę, jak się później okazało. Wypatrywałam domków kampingowych nad Morskim Okiem, w których nocowaliśmy z KOMPAS-em i w końcu dojechaliśmy do Dworca PKP. Dzień zapowiadał się upalnie.

Znajdowaliśmy się na Roztoczu Środkowym . Tu zaczynał się i kończył Szlak Szumów.

Na zachód mieliśmy 3km do Wodospadu Jeleń i 7km na Wzgórze Kościółek. Na wschód 6km do wsi Rebizanty, gdzie znajdują się słynne szumy. Sprawdziliśmy, czy jeżdżą jeszcze pociągi na tej trasie, bo dworzec wyglądał na opuszczony. Kwitł pięknie kwiat jaśminu, gdy ruszyliśmy na wschód.

Wkrótce znaleźliśmy się w pięknym lesie sosnowym. Wzdłuż ścieżki znajdowaliśmy dorodne poziomki. Towarzyszące nam zielony i czarny szlaki poszły dalej, a my skręciliśmy w prawo. Teraz mogliśmy zbierać czarne jagody jeszcze trochę kwaśne.

Czas nas poganiał. Minęliśmy szosę do Narola i weszliśmy między domy Siklawicy.

Za mostkiem na Potoku Łosinieckim wygodna szutrówka skusiła nas i podeszliśmy do osiedli domków ukrytych wśród drzew. Kierunek był niewłaściwy i trzeba było zawrócić. Okazało się, że szlak odnaleźliśmy na wąskiej ścieżce krzyżującej się z leśną drogą odbijającą w prawo od szutrówki. Pewnie ktoś ściął drzewo ze znakiem umacniając nawierzchnię.

Szliśmy prosto pod górę wśród dorodnych buków.

Gdy byliśmy blisko szczytu szlak skręcił ostro w prawo i teraz zbiegaliśmy ścieżką w dół. Było coraz bardziej błotniście i otoczyły nas wielkie liście lepiężnika różowego.

A że upał był niesamowity, to tradycją harcerską, wkrótce zrobiliśmy sobie kapelusze z liści. W wesołych humorach doszliśmy do łączki obok Plantacji Nasiennej Sosny Pospolitej. Za ogrodzeniem w rzędach rosły 40-letnie sosny, materiał genetyczny.

Słyszeliśmy szosę, ale jeszcze długo krążyliśmy między drzewami idąc szerokimi leśnymi drogami, w poszukiwaniu znaków szlaku, aż doszliśmy do drogi prowadzącej od wsi Paary, w której zaczyna się jeden z wielu kajakarski szlak po Tanwi. Odpoczęliśmy na zwalonym pniu i ruszyliśmy dalej przez piaszczyste wzgórza. Coraz więcej krzaków świadczyło, że zbliżamy się do doliny rzeki.

Dołączyła do naszego szlaku Ścieżka Przyrodniczo- Dydaktyczna „ Nad Tanwią".

Chwila zadumy przy kamieniu narzutowym poświęconym Leśnikom Patriotom walczącym o wolność Polski. W tym miejscu w 1901r. Józef Piłsudski przekroczył granicę rosyjsko- austriacką na rzece Tanwi. Wkrótce nasza ścieżka prowadziła brzegiem Tanwi i mijaliśmy kolejne przystanki z informacjami przyrodniczymi.

Dowiedzieliśmy się, że Tanew ma 113km i w okolicach Rebizantów zwęża się odsłaniając skały kredowe. W pobliżu wsi są aż 24 uskoki skalne tworzące progi, z których z szumem spada woda tworząc malowniczy widok ściągający tu wielu turystów. Doszliśmy do zakrętu z piaszczystą plażą, ale spieszyliśmy się, by podziwiać kolejne progi. Dopiero schodki prowadzące do baru „U Gargamela” skusiły nas do odpoczynku. Siedzieliśmy wysoko na skarpie, w cieniu budynku słuchając szumu wody. Ewa z Marianem pozostali nad rzeką.

Przy zaporze stał znak Rezerwatu Przyrody „Nad Tanwią”. Tu niebieski szlak odbijał w las. Szliśmy leśną drogą zbierając poziomki. Mijali nas nieliczni turyści. Większość została na słonecznej polance i oddawała się błogiemu lenistwu.

Chwilę odpoczęliśmy na ławeczce. W dole zakolami przepływała Tanew.

Do jej brzegu sprowadziła nas kamienna dróżka. Z trudem wypatrzyliśmy miejsce, gdzie Jeleń wpada do Tanwi. Zostały jeszcze resztki po moście. Dalej była kładka, którą przeszliśmy na drugą stronę uroczyska bagiennego, z dzikimi podmokłymi łąkami.

Do podnóża wzgórza Kościółek doszliśmy po drewnianych kładkach prowadzących wzdłuż potoku Jeleń. Malowniczo wyglądała ta zielona kraina pełna butwiejących zwalonych pni drzew i bagiennej roślinności. Wśród niej dojrzeliśmy kwitnące storczyki.

Po odwiedzeniu Zamczyska 246m, w którym żył rycerz Gołdap z córką Tanwią, kładkami doszliśmy do wysokiego lasu sosnowego. W podszyciu rosły obficie jagodziny z czarnymi jagodami.

Szlak Geoturystyczny Roztocza Środkowego z mapą ciekawych miejsc pojawił się przy drodze, a wkrótce też ujrzeliśmy znaki czarnego szlaku.

Skręciliśmy w prawo. Na tle jagodzin wyraźnie widać było żółtą tabliczkę ostrzegającą, że zbliżamy się do niebezpiecznej części szlaku i gmina Józefów nie odpowiada za wypadki. Wkrótce znaleźliśmy się nad głębokim jarem. W dole płynął Jeleń.

Oba brzegi łączyła długa drewniana kładka, tylko trzeba było do niej zejść wykrotami wśród korzeni drzew, a później wspiąć się na drugi piaszczysty brzeg.

Dalej szliśmy płaskowyżem na wysokości bliskiej 240m n.p.m. W dole szumiał Jeleń na kolejnych kaskadach. W końcu zeszliśmy do jego brzegu i wąską ścieżką podziwiając pieniącą się na progach wodę doszliśmy do wodospadu Jeleń.

Jest on Nieożywionym Pomnikiem Przyrody o wysokości 152cm i szerokości 920cm. Zasilają go źródła z miejscowości Susiec- Skwarki, a zbierające się w jeziorku zwanym „Morskie Oko”, wyczytałyśmy z tablicy informacyjnej. Akurat promienie słońca pięknie oświetlały wzburzoną topiel, i nagle wokół nas zjawiło się sporo turystów.

Zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcia i ciągle wzdłuż potoku coraz bardziej piaszczystym terenem, później po drugiej stronie doszliśmy do miejsca przy szkole, gdzie szlak dochodził do głównej ulicy prowadzącej przez Susiec. Była tu informacja, że niedaleko warte zobaczenia jest Czartowe Pole jako rezerwat nad rzeką Sopot.

Naprzeciw ujrzeliśmy niezwykle stromą szosę z wieżą widokową na szczycie płaskowyżu. Już nie było czasu by tam dojść. Minęliśmy Gminny Ośrodek Kultury z Informacją Turystyczną i w poszukiwaniu ośrodka z basenem skręciliśmy między drewniane domki kampingowe ośrodka „Roztoczanka”. Odnaleźliśmy basen i bar. Wieżę widokową przerosły otaczające ją sosny. Park linowy też był, a za wałem jeziorko, po którym można było popływać rowerami wodnymi.

Pozostało nam dojść wzdłuż potoku do starego drewnianego młyna. Za nim znajdowało się zapomniane przez ludzi Morskie Oko porośnięte zieloną rzęsą i odgrodzone od Campingu Susiec siatką drucianą. W tym ośrodku każdy domek miał swoją egzotyczną nazwę. Odnalazłam miejsce na ognisko z zadaszeniem. Obok czekał stos gałęzi. Zjedliśmy ostatnie kanapki w cieniu drzew.

Kiedy wracaliśmy koło Czarciego Pola, widzieliśmy masę samochodów i turystów. W rankingu najlepszych atrakcji plasuje się ono wśród pięciu najpiękniejszych miejsc na Roztoczu. W Józefowie na plażach nowego zalewu też nie brakowało wypoczywających. Obiecaliśmy sobie zajrzeć kiedyś do kamieniołomu i na wieżę.

 

Halina Rydzyk