Góry Sanocko-Turczańskie (1)
Pasmo Chwaniów

29.09.2012

Była to 1-sza nasza wyprawa z cyklu „Góry Sanocko- Turczańskie wraz z terenami na południe i wschód od Doliny Wiaru oraz z Pasmem Otrytu”.

Z inicjatywy Jurka Kopeczka rozpoczęliśmy odkrywanie Parku Krajobrazowego Gór Słonnych między Sanokiem a Ustrzykami Dolnymi i dalszych terenów wokół Jeziora Solińskiego.

Chwaniów jest jednym z pasm Gór Sanocko- Turzańskich między Górami Słonnymi a Pogórzem Przemyskim. Góry Sanocko- Turczańskie są najbardziej na północ wysuniętą częścią Karpat Wschodnich. Pasmo Chwaniów ciągnie się ukośnie między drogami Zagórz- Bircza a Ustrzyki Dolne – Krościenko. Od wschodu graniczy z doliną Wiaru, od zachodu Ropieńki. Wznosi się nad okolicą długim grzbietem ze szczytami ponad 600m n.p.m. wysokimi. Mieliśmy zacząć wędrówkę w połowie pasma i kierując się na południowy- wschód przejść kolejne najwyższe dwa szczyty Truszowskie 677m z Rezerwatem Chwaniów, oraz Brańcową 677m ze źródłami Wiaru, który jest dopływem Sanu, i zejść przez punkt widokowy Cześnia 538m do Przełęczy Pod Brańcową. Rezerwat Chwaniów ustanowiony 12.12.1996r. powstał na gruntach nadleśnictwa Bircza, ma powierzchnię 354,47ha i położony jest w gminie Ustrzyki Dolne w sołectwie Jureczkowa i Chwaniów. Jego celem jest zachowanie wspaniale wykształconej buczyny karpackiej w podzespole wilgotnym z miesiącznicą trwałą zajmującą blisko 80% powierzchni w cieniu stu i więcej letnich drzew. Reliktowa Puszcza Karpacka z rzadko spotykanymi roślinami i zwierzętami.

W 18 osób wyjechaliśmy w sobotę busem o godz. 7,30 przez Łańcut, Hartę i Dubiecko. Słoneczna pogoda dopisała nam. Malowniczo wyglądała mgła w dolinach. Odpoczęliśmy w Starej Birczy i wjechaliśmy w boczną drogę. Kolejne trzy drewniane mosteczki za Birczą wytrzymały nasz ciężar. Minęliśmy cerkwie w Roztoce i Wojtkowej. W Wojtkówce skręciliśmy w prawo na drogę prowadzącą przez grzbiet do Ropieńki i wjechaliśmy pod górę do granicy lasu w Paśmie Chwaniów. Słoneczko świeciło na bezchmurnym niebie.

Wysiedliśmy z busa przy utwardzonej drodze prowadzącej do Jureczkowej Górnej przez Majdan. Asfaltową szosą musieliśmy kilometr podejść na grzbiet Chwaniowa. W trawie rozjechany zaskroniec metrowej długości zaskoczył nas. Jurek był tu 10 lat temu i poprowadził nas na łąkę zapowiadając widoki na Bieszczady. Ku naszemu rozczarowaniu, drzewa podrosły przez ten czas. I tak byliśmy zachwyceni, gdy ujrzeliśmy dalekie szczyty.

Na łące oprócz dużych rolek wysuszonego siana znaleźliśmy żółte maślaki w cieniu traw i przekwitnięte kwiaty. Pozostało nam wrócić na szlak. Zauważyliśmy murowaną kapliczkę w budowie i tablicę informacyjną zapraszającą na stronę www.krosno.lasy.gov.pl/ustrzykidolne

Weszliśmy błotnistą leśną drogą między drzewa prowadzeni szlakiem „Wojaka Szwejka” -czarny pasek na żółtym tle. Kiedy ucieszyliśmy się, że błoto mamy w końcu z głowy okazało się, że droga znikła w wysokich trawach, a my musimy przedzierać się ledwo widoczną ścieżką między wysokimi po pachy roślinami. Osty, paprocie, jeżyny utrudniały nam marsz między dorodnymi jodłami i wiekowymi bukami. Słońce oślepiało, gdy szukaliśmy kolejnych znaków na drzewach wijącego się szlaku. Gdy droga znów zrobiła się lepiej widoczna przegradzały ją zwalone drzewa, rośliny zieleniły się w jej bruzdach na znak, że dawno ludzka noga nie szła tędy. Rozległe kałuże otoczone śladami kopytek dzików i jeleni ostrzegały, że w gęstwinach wokół pełno jest dzikiej zwierzyny i bezpieczniej iść zwartą grupą, żeby nie pobłądzić. Chociaż szliśmy wolno, dostosowując tempo do najsłabszego, to z ulgą ujrzeliśmy rozległą polanę i rozłożyliśmy się na kalimatach niedaleko malowniczej brzozy. Przed nami zapomniane pole porośnięte rumiankami, a ponad drzewami wierzchołki dalekich gór. Gdy wzmocniliśmy się kanapkami słuchając opowieści Jurka o cerkwiach na tych terenach, ruszyliśmy dalej. Niedaleko ambony ujrzeliśmy dwie młode kanie przytulone do siebie. Długa łąka skończyła się i droga lepiej widoczna, bo używana przez drwali, doprowadziła nas do szczytu Truszowskie 677m, o czym informowała tabliczka na drzewie z twarzą uśmiechniętego Szwejka. Po lewej stronie mieliśmy dzikie ostępy rezerwatu Chwaniów. Wśród zeszłorocznych bukowych liści zieleniły się niskie roślinki z liśćmi w kształcie serca miesiącznicy trwałej, która wspólnie z liśćmi dziadów o kolczastych łodygach tworzyła trudny do przejścia dywan. Tu też odchodził niebieski szlak do Jureczkowa i dalej przez Arłamów do Kalwarii Pacławskiej. W przeciwną stronę idący wspólnie z naszym, niebieski szlak odbijał na Brańcowej do Ustrzyk Dolnych. Liścik do „Szwejków” informował, że przyszedł czas na dokonanie wyboru. Z tego miejsca Szwejk maszerował na Lisowate i dalej do Krościenka, a w Krościenku jest przejście graniczne, które można tylko przejechać pociągiem lub samochodem... Można też dotrzeć do Przemyśla i dopiero w Medyce przekroczyć polsko- ukraińską granicę. Kolejny odpoczynek mieliśmy na Brańcowej 677m. Odszukaliśmy najwyższe wzniesienie, by zrobić pamiątkowe zdjęcie przy Znaku Pomiarowym. Tabliczkę szczytu znaleźliśmy dopiero przy schodzeniu w kierunku przełęczy.

Czworolist pospolity kusił czarną jagodą, ale wiedzieliśmy, że jest trująca. Jakieś opieńki rosły na zbutwiałym pniu przewróconego drzewa. Siedliśmy na starych pniakach i odpoczywaliśmy przed zejściem do źródeł Wiaru. Byliśmy otoczeni zieloną ścianą drzew.

Kilka osób zostało pilnując plecaki, a my za Jurkiem po zeszłorocznych liściach schodziliśmy stromo w dół do jaru unosząc wysoko nogi nad zielonym poszyciem. Po 50 metrach ujrzeliśmy wodę sączącą się spod kamienia. Tadziu przysiadł obserwując czy dalej płynie. Po zrobieniu zdjęć pozostało spowrotem wspiąć się pod górę i ruszyć na wschód w kierunku Cześni 538m. Droga była już ujeżdżona, ale krzyżowała się z innymi, gdy zbiegaliśmy w dół i tylko dzięki częstym i wyraźnym znakom na drzewach nie zabłądziliśmy.

Wyszliśmy na łąkę i ujrzeliśmy dalekie zbocza porośnięte liściastymi drzewami, które już się przebarwiały na żółto. To już jesień i zaczynają się jesienne kolory. Odważniejsi wyszli na ambonę sprytnie zamontowaną na wysokim świerku, by podziwiać dalekie widoki na ukraińskie szczyty. Pozostało nam zejść do szosy na Przełęczy pod Brańcową. Dzika mięta kwitła na poboczu . Czekając na busa podziwialiśmy starą limbę będącą pomnikiem przyrody w Liskowatem. Drzewo z rodziny sosnowatych, jego 8 cm igły zebrane są w pęki po 5 sztuk.

To jeszcze nie był koniec atrakcji tego dnia. Tym razem udało nam się zatrzymać przy drewnianej cerkwi greckokatolickiej p.w. Pokrow Przeświętej Bogurodzicy w Roztoce. Została wzniesiona w 1936r na miejscu starszej drewnianej cerkwi z 1822r. Obecnie jest tu Kościół Filarny w Roztoce p.w. Św. Apostołów Św. Piotra i Św. Pawła. Nie mogliśmy wejść do środka, ale na drzwiach był „Łaskami słynący wizerunek Matki Bożej Roztockiej” w parafii Kuźmina. Między dwoma wiekowymi lipami, był zawieszony dzwon. W cieniu drzew groby i napis w języku ukraińskim napisany polskim alfabetem.

Do Stalowej Woli wróciliśmy już późnym wieczorem. Przeszliśmy w sumie 9km od 10.00- 16.00 z niewielkimi podejściami. Było 182m podejść. Jurek każdemu uczestnikowi wycieczki dał mapkę trasy i 1-szą naklejkę do tabelki z 15-toma planowanymi wycieczkami z tego cyklu. Przy czym wycieczka na Chwaniów ma być powtórzona jako 16-ta.

Halina Rydzyk