Korona Gór Świętokrzyskich jest nasza !

9-10 lipiec 2011

Fajna Ryba, była ostatnim ze zdobytych przez nas szczytów, spośród 28 wymaganych regulaminem Korony Gór Świętokrzyskich. Była to chyba nasza najodleglejsza z 19 wypraw po Koronę. Pasmo Przedborsko-Małogoskie z Fajną Rybą leży bowiem już w województwie łódzkim.

Jeszcze ostatnie spojrzenie na mapę, ustalenie szczegółów trasy i można ruszać

A był taki piękny wiatrak…

W drodze na Przedborze robimy krótki postój, przy murowanym, dziewiętnastowiecznym wiatraku. Zbudowano go 200 lat temu według holenderskich wzorów, tj w górnej części zainstalowano kopułę, której obrotowy mechanizm umożliwiał ustawianie skrzydeł w zależności od kierunku wiatru.
W okolicy stały kiedyś jeszcze jeden taki murowany wiatrak, oraz drewniany. Niestety do naszych czasów ocalał tylko tej jeden. I to cudem, gdyż w czasie I i II wojny światowej wiatrak jako dobry punkt obserwacyjny znajdował się pod ostrym ostrzałem artyleryjskim. Na powojennych zdjęciach widać na wpół zrujnowany wiatrak, pozbawiony śmigieł. W 1980 pasjonat Feliks Rak przy wsparciu miejscowej społeczności odbudował wiatrak (został on otynkowany, wyposażony w nowe skrzydła) i urządził w nim Muzeum Chleba.
Po śmierci pana Feliksa wiatrak pozostawiony na pastwę losu i wandali, popada w coraz większą ruinę. Odpadły skrzydła, we wnętrzu wiatraka zastaliśmy niewyobrażalne śmietnisko. Pod stosem śmieci znaleźliśmy drzwi wejściowe do wiatraka z nabazgranym „Szkoła czarownic”.

Natomiast w Kluczewsku, w przeciwieństwie do tego co zastaliśmy w Krasocinie, dziewiętnastowieczny dworski spichlerz znajduje się w znakomitym stanie – pieczołowicie odrestaurowany, zaciekawia oryginalną bryłą. Wokół zadbany park.

Przedborskie arboretum Po krótkiej jeździe wysiadamy z autokaru i ruszamy szlakami Przedborskiego Parku Krajobrazowego. Utworzony ponad 20 lat temu park jest częścią Puszczy Pilickiej i ze względu choćby na unikatową florę stanowi jeden z najcenniejszych rezerwatów przyrody w Polsce (ale naliczono również na tym obszarze 5 tysięcy gatunków owadów). Można tu spotkać wiele unikalnych, zagrożonych wyginięciem gatunków roślin, z których np wiśniewka stepowa, wierzba borówkolistna, sasanka wiosenna, miłek szkarłatny, fiołek torfowy wpisane są do Czerwonej Księgi.
Rośnie tu także między innymi:
- salwinia pływająca (jedyna w Polsce odmiana paproci wodnej, wpisana do Czerwonej Księgi),
- parzydło leśne (roślina z rodziny różowatych),
- liczydło górskie (liliowate, o kolczykowatych kwiatach i czerwonych owocach, Góry Świętokrzyskie są jednym z nielicznych miejsc w Polsce gdzie rośnie),
- ośmiał mniejszy,
- goryczka orzęsiona, - pluskiwca europejska (zagrożona wyginięciem, robiono z niej wyciąg łagodzący skutki klimakterium).
- czechrzyca grzebieniasta
- przetacznik pagórkowy
- fiołek kosmaty
- dziewięćsił bezłodygowy (w przeszłości roślina lecznicza i ozdobna, dziś objęta ścisła ochroną),

Przedborski Park podzielony jest na kilka rezerwatów (Bukowa Góra, Dobromierskie Murawy, Oleszno, Czarna Rózga, Piskorzeniec. My wpierw wędrujemy Murawami Dobromierskimi. W przeszłości były one kolejno polami uprawnymi, pastwiskami, kamieniołomami. Obecnie Murawy są rezerwatem stepowej roślinności, urokliwą krainą pełną dolinek i łagodnych pagórków.
Maszerujemy w szpalerze zarośli dzikiej róży, tarniny, derenia. W trawie można wypatrzeć kłosownicę pierzastą, oman wąskolistny. Stopniowo stepowy krajobraz ustępuje lasowi i wkraczamy do rezerwatu Bukowa Góra, po kolei zaliczając Bukową Górę (337 m), Krzemyczę (332 m). Dalej szlak prowadzi nas przez Józefów. Na końcu wsi, pod lasem natykamy się na kilka, wiekowych chat. Niektóre z nich są jeszcze ciągle zamieszkane.

Na Fajnej Rybie
Sosnowym lasem, w którym aż czarno jest do jagód wspinamy się na Fajną Rybę, główny cel naszej eskapady. Licząca 347 góra jest najwyższym wzniesieniem w województwie łódzkim. Zaintrygowała mnie oryginalna nazwa góry. Na jednej ze stron internetowej znalazłem informację, że kiedyś stanowiła ona własność Żyda nazwiskiem Fajne Ryba. Na ile to jest prawdziwe?
Na zboczach góry można dopatrzeć się zarysów resztek okopów, transzei. Zbudowali je pod koniec II wojny, Niemcy z myślą o stawieniu w tym rejonie dłuższego oporu Armii Czerwonej. Jednak umocnienia nie na wiele się Niemcom zdały.
Z Fajnej Ryby do wioski Góry Mokre szlak prowadzi leśnym duktem. Ale my szukając dodatkowych wrażeń postanawiamy zejść na skróty, zboczem tak stromym, że przed upadkiem ratuje nas tylko chwytanie się drzew (niektórym z nas przypomina się karkołomne zmaganie się ze stromiznami Lackowej). Przedzierając się przez chaszcze, na szczęście bez większego szwanku (jeżeli nie liczyć zadrapań od jeżyn) schodzimy do Gór Mokrych, turystycznej wioski, znanej przede wszystkim z Festiwalu Marii Konopnickiej.

Spanko na styropianie
Kiedy nasz autokar zajeżdża pod schronisko w Przedborzu przeżywamy więcej niż lekki szok. Schronisko jest w trakcie generalnego remontu – wymieniane są okna, ściany ocieplane styropianem. Aby się umyć trzeba wpierw umywalkę z kranem, sprawny prysznic. Ale to błahostka, którą nikt się zbytnio nie przejął. A styropian zalegający w sali, w której odbywała się całonocna pośpiewanka, okazał się nawet przydatny. Kto zmęczył się nocnym śpiewaniem, mógł na chwilę zdrzemnąć się na styropianie.
Odświeżeni po całodziennej wędrówce w skwarze, ruszamy na zwiedzanie Przedborza, miasteczka, którego początki sięgają pierwszej połowy XII wieku. Za czasów Kazimierza Wielkiego w miejscu drewnianego dworzyszcza stanął murowany zamek. Król nadał również Przedborzowi prawa miejskie. Ale dla samego króla bytność Przedborzu okazała się tragiczna w skutkach. Polując w okolicznych lasach uległ wypadkowi i niedługo potem zmarł. To tragiczne polowanie upamiętnia obelisk w Żeleźnicy.
Przedbórz wykorzystując swoje położenie na skrzyżowaniu ważnych szlaków komunikacyjnych, przeprawę na Pilicy, stał się dynamicznym ośrodkiem handlowym i na tyle bogatym grodem, że stać go było na wybudowanie przy placu targowym, piętrowych, długich na 80 metrów Sukiennic. Niestety szwedzki potop zrujnował miasto i same Sukiennice. Dzieła zniszczenia dopełnił pożar w 1834 roku, który strawił Sukiennice. Próby odbudowy nie powiodły się. Do naszych czasów nie przetrwał również zamek – ocalał z niego jedynie niewielki fragment murów, które można zobaczyć w centrum Przedborza.
Z czasów świetności Przedobrza zachowała się natomiast. gotycka wieża kościoła św Aleksego

Pięknie jak w Piekle
Następnego dnia w planie mieliśmy dotarcie do źródeł Kamiennej, a później rezerwatu skalnego „Piekło” koło Niekłania. Niestety pogoda radykalnie się popsuła – niebo zasnuły ciężkie burzowo-deszczowe chmury. Obawiając się, że burza dopadnie nas lesie zdecydowaliśmy się zrezygnować ze źródeł Kamiennej.
Kiedy podjechaliśmy do niekłańskiego rezerwatu rozpętała się burza z piorunami. Największą ulewę przeczekaliśmy w autobusie i jak tylko deszcz zmienił się w mżawkę ruszyliśmy do „Piekła”.
Te piaskowe skałki nawet jeżeli ktoś widział już wielokrotnie, za każdym razem robią wrażenie. Ciągnące się na przestrzeni kilometra skały za sprawą deszczu, wiatru i mrozu przybrały kształty grzybów, kamiennych stołów, kazalnic, gzymsów i wielu innych równie fantastycznych kształtów. Są tu nawet niewielkie jaskinie.
Według legendy Lucyfer miał w te skałki zsyłać niepokornych czartów. Ci zaś wyprawiali tu nocami takie harce i brewerie, że mieszkańcy pobliskiej osady nie wytrzymali i przeprowadzili się w inne miejsce.
W szczelinach skał rośnie zanokcica północna, reliktowa paproć z epoki lodowcowej, przed II wojną światową bardzo rozpowszechniona, obecnie jako zagrożona wyginięciem wpisana do Czerwonej Księgi.

„„Piekło” ma jeszcze jedną atrakcję – źródełko. Ma ono tak smaczną i zdrową wodę, że z kanistrami przyjeżdżają tu nawet mieszkańcy odległych o 25 kilometrów Końskich. Jeszcze tylko krótkie piknik na przyleśnym parkingu i niestety odjazd do domu.

Szkoda, że to koniec Korony
W drodze powrotnej, tych, którzy byli na wszystkich wyprawach, lub większej części z nich dopada nostalgiczny smutek – przecież to pożegnanie z Koroną Gór Świętokrzyskich. To bez mała trzy lata naszego życia, 19 wycieczek, ponad 300 przemaszerowanych kilometrów, nie do ogarnięcia moc wrażeń, przygód. Trochę szkoda, że ten etap jest już za nami. Czas na nowe wyzwanie?

Kozicki Andrzej