Zakończenie Sezonu na Roztoczu

img01

04.12.2010 r.
Tomaszów Lubelski – Siwa Dolina – Las Krynica – Pasieki – Łosiniec ok. 12 km

05.12.2010 r.
Ulów – Wapielnia (387 m) – Przejma – Szur – Krasnobród Podklasztor  ok. 14 km

Roztocze to niezwykle malownicza kraina o bogatej historii ,pięknych zabytkach, wspaniałej przyrodzie. To pasmo wzgórz ciągnących się od Kraśnika po Lwów, otwartych przestrzeni, lasów, przepięknych dolin rzecznych, oraz wodospadów zwanych szumami. Kraina niezwykle otwarta na turystów, o rzadko spotykanej gościnności mieszkańców.

W tak uroczych stronach spędziliśmy dwa niesamowite, pełne niezapomnianych wrażeń dni.

1 dzień.

Naszą wyprawę rozpoczęliśmy od Tomaszowa Lubelskiego miasta, którego początki sięgają pierwszych lat  XVII wieku.

img02 img03

Zwiedziliśmy tam piękny drewniany kościół p.w. Zwiastowania NMP z 1627r. Jest to jeden z najcenniejszych zabytków budownictwa sakralnego w Polsce. Kościół ma dwie wieże zwieńczone wielobocznymi hełmami z iglicami, wewnątrz bogate wyposażenie  barokowe z cudownym obrazem  Matki Bożej Szkaplerznej. Obok znajduje się drewniana zabytkowa dzwonnica z XVIII wieku. Cerkiew prawosławna p.w. Św. Mikołaja z 1890 r. to następny obiekt, który mieliśmy okazję zobaczyć. Cerkiew jest murowana, trójdzielna z kopułą nad nawą i czterema wieżyczkami. Miłym dla nas zaskoczeniem była msza na którą trafiliśmy, mieliśmy bowiem okazję przez chwilę wsłuchać się w ten obrządek. Bardzo uprzejmy kapłan chciał po mszy udzielić nam informacji o tej świątyni ale nie mieliśmy czasu czekać więc ruszyliśmy w stronę autobusu po drodze zerkając na bardzo ciekawy drewniany dom z 1895r tak  zwaną Herbaciarnię  albo Czajnię.

Po tym edukacyjnym akcencie rozpoczęliśmy pieszą wędrówkę do małej wioski Łosiniec. Ponieważ ze względu na trudne warunki na drogach ,mieliśmy opóźnienie, nasz przewodnik Robert zadecydował, że nie będziemy zaczynać marszu od Tomaszowa tak jak było w planie tylko podjedziemy kawałek za miasto i tam wejdziemy na czarny szlak. Tak też zrobiliśmy. Pogoda była wymarzona , słoneczko świeciło, dookoła piękny czysty śnieg. Niewiele jest takich zapaleńców jak my chodzących w zimie po lasach więc szlak był nieprzetarty.

img04img05

Ciężko było tym idącym z przodu ale szli tam najwytrwalsi z Robertem na czele. Po drodze robiliśmy przerwy na posiłki. W pewnym momencie najedliśmy się trochę strachu bo źle poczuł się nasz kolega Janusz, który chyba troszeczkę przecenił swoje możliwości i na  początku za bardzo gonił do przodu. Ale nie ma nic wspanialszego jak życzliwe koleżanki, które natychmiast Januszem zaopiekowały się, podały gorącą herbatkę oraz czekoladkę na wzmocnienie. Gdy kolega doszedł do siebie ruszyliśmy w dalszą drogę i gdyby nie Robert niezawodny w takich sytuacjach to nie wiadomo na którą godzinę doszlibyśmy do celu i gdzie wyszlibyśmy z lasu, szlak bowiem był nieodpowiednio zaznaczony i w pewnym momencie po prostu zniknął.

W małej wiosce Pasieki do której szczęśliwie dotarliśmy również mieliśmy problemy z wejściem na szlak prowadzący nas do celu naszej dzisiejszej wędrówki , ale ufnie poszliśmy za Robertem i w lesie trafiliśmy na niego. Do Łosińca dotarliśmy , kiedy słońce zaczęło zachodzić prześlicznie zabarwiając niebo.  Czekał tam na nas autobus z panem kierowcą oraz dwiema turystkami z Sandomierza, które ze względów zdrowotnych na trasę z nami się nie wybrały. Dobrze, że znajdował się w nim telewizor więc nie nudziły się czekając na nas.

img06

Powolutku, bo drogi były śliskie dotarliśmy do Huty Różanieckiej gdzie znajdowało się Szkolne Schronisko Młodzieżowe w którym mieliśmy spędzić noc. Przywitała nas niezwykle sympatyczna pani kierowniczka, zaprosiła na obiad, który wszystkim smakował a zakończył się deserem z przepysznej szarlotki i herbatką z cytryną. Najedzeni udaliśmy się do swoich pokoi bardzo czystych i cieplutkich, na krótki odpoczynek i toaletę, a na godz. 18:30 pani prezes Irena zarządziła zbiórkę na jadalni na uroczystość podsumowania naszego turystycznego sezonu.

img07img08

Żeby tradycji stało się zadość wyświetlony został pokaz slajdów opracowany przez Szymona Łokaja. Miło było przypomnieć sobie te wszystkie przygody które przeżyliśmy na wyprawach organizowanych w 2010r. Było trochę śmiechu z zabawnych zdjęć, każdy mógł na nich rozpoznać siebie. Po pokazie głos zabrała Irenka. Odznaczyła odznakami Jakuba Karasia młodziutkiego bardzo dzielnego turystę (…..), który dumnie odbierał trofea wręczane przez Roberta. Dostał bardzo zasłużone brawa, ale na tym się nie skończyło ,ponieważ za chwilę znowu odbierał nagrodę, Irenka bowiem postanowiła z okazji Mikołaja  wręczyć czekoladowy prezencik najmłodszemu i najstarszemu turyście.  Najstarszym okazał się Czesiek dumny dziadek małego bohatera dzisiejszego wieczoru.

Innym bardzo ładnym akcentem było wręczenie solenizantce Barbarze pięknego albumu o Stalowej Woli. Po tych oficjalnych uroczystościach zaczęła się mniej oficjalna  ale bardzo przyjemna część tego wieczoru, która dla niektórych skończyła się nad ranem.

img09img10

Nie brakowało jedzenia , dobry humor dopisywał więc zabawa była wspaniała. Przy dźwięku trzech  gitar roznosiły się po schronisku piosenki turystyczne bardzo pięknie śpiewane przez uczestników naszej wyprawy.

2 dzień

Ciężko było rano otworzyć oczy ,po długiej wędrówce i nocnym biesiadowaniu pospało by się dłużej, ale nasza prezeska zarządziła zbiórkę  w autobusie o godz. 8:00. W naszym pokoju Stasia zaświeciła światło o godzinie szóstej budząc wszystkich. Powolutku niezadowoleni z tego podnosiliśmy się z łóżek .Przywitał nas bardzo mroźny ranek oraz przepiękna szadź. Poubierani cieplutko zjawiliśmy się w komplecie w autokarze i pojechaliśmy do wioski Ulów skąd zaczynała się nasza wędrówka przez roztoczańską krainę do Krasnobrodu.
Ulów to malowniczo położona wioska u stóp Wapielni (387 m) najwyższego wzniesienia Roztocza Środkowego. W XVI w było tu  puste uroczysko leśne., na którym w XVII wieku powstała wioska. Jak podają statystyki w 1921r. było tam 55 domów ,348 mieszkańców w tym 8 Żydów i 137 Ukraińców. Podczas okupacji hitlerowskiej Niemcy spacyfikowali wieś i zamordowali 80 osób. Dowiedzieliśmy się od Marka że wioską tą interesują się od kilku lat archeolodzy i to nie tylko nasi ale również z całej Europy. Odkryto bowiem tam najdalej wysunięte na południe cmentarzysko gotyckie z I połowy IV wieku, relikty rozległych osiedli z epoki oraz cmentarzysko ze schyłkowej fazy starożytności postawione przez legendarnych Herulów. Był to lud germański, bardzo silnych nieustraszonych wojowników, wywodzących się z terenów południowej Szwecji. W nieznanych okolicznościach ok. III wieku n. e. część plemienia powędrowała na południe Europy. Po prawie II wiekach i wielu zawieruchach wojennych część z nich  rozpoczęła powrót do stron rodzinnych, przechodząc również i przez te tereny .Bardzo ciekawym obrzędem było u nich palenie zwłok na wielkich drewnianych platformach i takie ślady również w tej wiosce odkryto.

Po wyjściu z autobusu okazało się, że nie wszyscy zdecydowali się wyjść w trasę , szesnastu uczestników pojechało z kierowcą do Krasnobrodu. Najwięksi twardziele (18 osób) wyruszyli za Robertem. Nieważne było zimno, duży  śnieg pod nogami  dla tych niesamowitych widoków warto było zadać sobie trochę trudu i tą trasę przebyć. Początkowo poruszaliśmy się szlakiem niebieskim a w okolicy Wapielni weszliśmy na szlak zielony.

img11img12

Bywały takie momenty, że potrzebna była pomoc ale tu sprawdzili się świetnie panowie i spokojnie nawet te najtrudniejsze odcinki można było zaliczyć. Po drodze minęliśmy dwie małe wioski Przejma i Szur ukryte w lesie, podziwialiśmy śliczne drewniane domki i upajaliśmy się cudowną ciszą tam panującą. Czasami miało się wrażenie że czas w tych stronach się zatrzymał. Spotkaliśmy również na swojej drodze kapliczki i krzyże , których na Roztoczu jest dużo. Niemiłym akcentem było dla nas spotkanie z leśniczymi którzy wieźli traktorem upolowane ,zabite sarenki. Było nam strasznie przykro bo na trasie spotykaliśmy te urocze zwierzątka uciekające w popłochu przed nami i cieszyliśmy się ich widokiem.

img013 img14

I tak powoli, ale zgodnie z planem dotarliśmy na miejsce naszej zbiórki do Krasnobrodu.  Jest to ośrodek turystyczno-wypoczynkowy .W lecie plażowanie nad zalewem w zimie wyciąg narciarski przyciągają tu turystów. Ale Krasnobród to również ośrodek kultu religijnego. Jest tu m.in. barokowy kościół pod wezwaniem  Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny, Kapliczka na Wodzie ze źródełkiem słynącym z uzdrowień, kapliczka Św. Rocha, Kalwaria z rzeźbionymi z drewna lipowego stacjami drogi krzyżowej oraz wiele figur i kapliczek znajdujących się prawie  przy każdej ulicy w tym mieście. Opuszczając tą miejscowość już z autobusu mogliśmy zobaczyć jeszcze Pałac Leszczyńskich, kamieniołom a przy nim  widokową wieżą basztową.

Dwa dni chodzenia zmęczyło nas trochę , bardzo szybko większość z nas w autobusie  zapadła w drzemkę z której zbudził nas Robert zadając nam jedno pytanie „ dlaczego jeżdżę na wycieczki z Kompasem” Poprosił chętnych do podejścia do mikrofonu i odpowiedź na to pytanie. Początkowo nikt nie garnął się do mikrofonu ale potem okazało się że znaleźli  się odważni . Opowiadali, że jeżdżą bo:

- jest wspaniała organizacja,
-  profesjonalny przewodnik zawsze dobrze przygotowany,
- jest możliwość poznania wielu ciekawych miejsc, poznania historii, kultury, zabytków danego rejonu,
- fantastyczna atmosfera,
- możliwość zrzucenia paru kilogramów,
-  są w grupie ludzie na których można zawsze liczyć i polegać,
- są ładne dziewczyny,
- dla tych chwil spędzonych przy gitarze i śpiewach.

Powolutku, ale za to cali i zdrowi dojechaliśmy do Stalowej Woli. Był jeszcze czas żeby pójść do kościoła i na wybory spełnić nasz patriotyczny obowiązek i wybrać właściwego prezydenta miasta. Grupa z Sandomierza miała jeszcze do pokonania ok. 30km.

opisała   Ewa Idziniak