Jura Krakowsko- Częstochowska
Szlakiem Orlich Gniazd - Bobolice

03-04 październik  2009

1dzień- Mirów- ruiny, Bobolice- zamek, Zdów, Młyny, Skały Kroczyckie,
Góra Zborów 462m (11km)
2 dzień- Skarżyce, Góra Okiennik Wielki, Żerkowice, G. Pańska 386m,
Dworski Las, Górka, Karlin, Lisia Góra, G. Birów 460m, Podzamcze
- Góra Janowskiego 504m- Zamek Ogrodzieniec (15km)

Byliśmy gośćmi rodziny Laseckich.
Wyjechaliśmy w piątek autobusem ze Stalowej Woli. Po zabraniu w Tarnobrzegu grupy z PTTK- Sandomierz było nas 50 osób. Słońce zaszło, ciemno zrobiło się za oknami, gdy mknęliśmy w kierunku Częstochowy. Księżyc w pełni świecił tak jasno w okolicach Bobolic, że drzewa rzucały na trawę długie cienie dobrze widoczne w jego srebrnej poświacie. Coś takiego widziałam tu przed laty, gdy byłam z wizytą u Babci niedaleko Włoszczowej. W końcu wąską szosą dojechaliśmy do dwupiętrowego budynku.

Kiedyś była tu szkoła. Teraz jest Schronisko „Pod Zamkiem” tel. 691.399935. W pokojach było przytulnie, ale zimno. Nie zamontowano żadnych grzejników, a tu już chłodne, jesienne dni. Jurek pocieszył nas, że jeszcze jedna grupa będzie tu za 3 tygodnie. Przy +3°C w nocy same nasze śpiwory to za mało. Na szczęście pozwolono nam wybrać z magazynu do woli kołder i koców, w które mogliśmy się wtulić zimną nocą. Poza tym woda ciepła w kranach, czajniki na gazie i jadalnia. Ogólnie dużo przestrzeni, jak to w szkole. A że pojawił się Kuba z gitarą, więc ciepło ubrani, otuleni w koce siedliśmy w stołówce i śpiewaliśmy do późnej nocy turystyczne piosenki.

1 dzień. Do sklepu było co najmniej 2km, ale zapasy jedzenia mieliśmy ze sobą. Po śniadaniu ruszyliśmy autobusem szutrówką w kierunku Mirowa.

foto01 foto02

O godzinie 9-tej słońce już jaskrawo oświetlało wapienne ostańce i ruiny zamków. Wysiedliśmy w Mirowie. Smagani mroźnym wiatrem wspięliśmy się pod ruiny zamku wybudowanego w XIV wieku przez Kazimierza Wielkiego. Zamek należał do systemu obronnego chroniącego rubieże Rzeczypospolitej zwanego obecnie „Orlimi Gniazdami.” W 1370 roku zamek w Mirowie stał się lennem Władysława Opolczyka. W 1396 Król Władysław Jagiełło zbrojnie odebrał mu go. Od tego czasu zamek przechodził w ręce różnych rodów rycerskich. W 1422r. Piotr z Bnina do istniejącej jednopiętrowej budowli dostawił 3-kondyknacyjną wieżę. W 1489r. zamek przeszedł w ręce Myszkowskich i był w ich posiadaniu przez kolejne 144 lata. W 1633 Myszkowscy przenieśli się do Pińczowa i sprzedali go Korycińskim. W 1652r. zamek przejęli Męcińscy i przebywali w nim do 1787 roku. Zamek w czasie „Potopu Szwedzkiego” bardzo ucierpiał i po 1787roku opustoszał. Zaczął popadać w ruinę. Obecnie ruiny zamku należą do rodziny Laseckich. Na ich zlecenie opracowywane są plany optymalnego zabezpieczenia zamku, by go udostępnić turystom. Planują w zrekonstruowanych wnętrzach utworzyć komnaty i muzeum. Wszystkie prace konserwatorskie prowadzone są z prywatnych środków senatorów Laseckich.

Byliśmy zachwyceni obchodząc malownicze ruiny, gdy wokół roztaczał się rozległy widok na porośniętą lasem dolinę i tylko gdzieniegdzie w zieleni bielały skałki jurajskie. Te skałki towarzyszyły nam na dalszym czerwonym szlaku ku Bobolicom; Grzyb, Trzy Siostry, Sucha Szafa, Skrzypek. Na gałązkach krzaków niebieściły się owoce tarniny. W dole, po prawej, widzieliśmy szutrówkę, którą niedawno jechaliśmy, a między młodymi sosenkami ludzie szukali grzybów. Za dolinką na wprost ujrzeliśmy rusztowania otaczające zamek. Jurek opowiedział nam jego historię, gdy przystanęliśmy na odpoczynek.

foto03 foto04

Zamek w Bobolicach zbudował w XIV wieku Król Kazimierz Wielki. W 1370 roku z okazji koronacji Ludwik Węgierski nadał go Władysławowi Opolczykowi. Ten w 1379r. przekazał go Węgrowi Andrzejowi Schoeny z Barlabas. Zamek w 1391r. odebrał zbrojnie Król Władysław Jagiełło. W XIV i XV wieku należał do rodu Szafrańców, Trestków i Krezów, później Chodakowskich, Męcińskich i Myszkowskich. W 1657 Szwedzi gruntownie zniszczyli zamek. Potem popadał w ruinę. Gdy Jan III Sobieski w 1683r. chciał się tu zatrzymać, musiał nocować w namiocie. XIV wieczne kroniki mówią o przedstawicielu rodu Krezów, który porwał i więził bratanicę. Podobno do dziś straszy ona na murach warowni jako biała dama.

Inna legenda opowiada o dwóch braciach bliźniakach, właścicielach zamków Mirowa i Bobolic. Wykopali tunel łączący oba zamki. Ukryli  w nim wielki skarb. Pilnowała go Czarownica. Jeden z nich przywiózł z wyprawy piękną dziewczynę. Podejrzewając brata o podkochiwanie się w niej, uwięził ją obok skarbu. Kiedy Czarownica urwała się na Sabat na Łysej Górze, nakrył parę kochanków. Zamordował brata, a dziewczynę zamurował. Do dziś straszy ona na zamkowej baszcie. Jakby na potwierdzenie tej legendy w XIX wieku w podziemiach znaleziono skarb. Obecnie zamek należy do Laseckich. Zamek od zawsze był prywatny. Od około 10 lat prowadzone są prace zabezpieczające i rekonstrukcyjne zmierzające do uratowania go. Planowane jest utworzenie tu miejsca obsługi turystycznej. We wnętrzach odbudowanie komnat i otwarcie muzeum. Właściciele chcą go doprowadzić do dawnej świetności i zapraszają na stronę www.zamekbobolice.pl . Na tablicy informacyjnej napisali, „ ..Dlaczego nie możemy być dumni z naszych Jurajskich Zamków?
Tylko na zdjęciach mogliśmy zobaczyć, jaka tu była kiedyś ruina. Teraz stały wyniosłe mury otoczone rusztowaniami. Znak drogowy ostrzegał przed Białą Damą. Nam udało się wypatrzyć wysoko na deskach rudą wiewiórkę, która podkradała robotnikom kanapki.

Obok budują karczmę. Można będzie zamawiać w niej wesela. Turystów młodych sporo było wokół. My szosą przeszliśmy obok naszego schroniska i weszliśmy w las. Rozglądaliśmy się za grzybami i wdychaliśmy rześkie powietrze. Słoneczko przygrzewało. Za Zdowem z malowniczą kapliczką siedliśmy na odpoczynek, gdy inni okupowali sklep. Można było nareszcie odpocząć i zjeść kanapki. Wzmocnieni ruszyliśmy znów w las. W Młynach minęliśmy ośrodek agroturystyczny, tel. 505.075695, do którego przywieziono białe kamienie. Jurajskie kamienie są tu używane do budynków i ogrodzeń, co pozwala zachować urok tych miejsc. Pod torami weszliśmy w otoczenie Skał Kroczyckich. Wielkie Głazy bielały wśród buków. Tadzio z grupką zabłądził między nie, ale większość grupy pogoniła do przodu czerwonym szlakiem. Malowniczo wyglądały paprocie wśród strzelistych sosen. Nie było czasu rozglądać się. Wkrótce droga zrobiła się bardziej stroma i weszliśmy do Rezerwatu „Góry Zborów”. Koledzy odpoczywali wśród białych głazów, ale trzeba było iść dalej.

foto05 foto06

Wkrótce zza krzaków wyłonił się szczyt góry ze skałkami na których odważnie wspinali się młodzi ludzie. Nas ścieżka zwabiła wyżej i wkrótce mieliśmy całą dolinę u stóp. Daleko na północ wśród zieleni lasów bieliły się ruiny Mirowa i Bobolic. Z boku widzieliśmy prostą linię głównej szosy. Prowadzi się na górze prace karczowania krzaków, by znów skałki były dobrze widoczne i dostępne. Długo jeszcze czekaliśmy u stóp góry na maruderów.

foto07 foto08

Za to w schronisku czekał już pyszny obiad. Kończył się słoneczny dzień, więc grupa 15 osób wybrała się  na spacer do wsi Zdów, by odwiedzić miejscowy kościółek. Wracaliśmy już po zachodzie słońca i przydała się latarka Ewy. W ogrodzie paliło się ognisko. Siedliśmy wokół z kiełbaskami na patykach. Wkrótce, mimo że zabrakło Kuby, śpiewaliśmy wesoło turystyczne piosenki, a księżyc przyświecał nam na gwieździstym niebie.

2 dzień. Można było zjeść śniadanie na stołówce słuchając łemkowskich piosenek z płyty Tamary. Oddaliśmy koce i kołdry żegnając się z miłymi gospodarzami. Dzień miał być cieplejszy, ale mroził wiatr, gdy wysiedliśmy przy kościółku w Skarżycach.

foto09 foto10

Kościół w Skarżycach ufundowany był w 1583r. przez dziedzica wsi Mikołaja Brzeskiego. Świątynia została wzniesiona z jurajskich kamieni na zrębach średniowiecznej wieży i przyległej do niej kaplicy. Pochodzący z 1604 roku obraz Matki Boskiej Skarżyckiej jest repliką cudownego obrazu Matki Boskiej Śnieżnej, zwanym Ocaleniem Ludu Rzymskiego, znajdującego się w Bazylice Większej Najświętszej Marii w Rzymie. Od 1999 roku kościół w Skarżycach jest wzniesiony do godności Sanktuarium Matki Boskiej.

Wewnątrz sanktuarium Marek zwracał nam uwagę na detale bogatego zdobienia i obrazy. Autobus odjechał, a my mieliśmy dojść do Ogrodzieńca. Z prawej strony szosy ujrzeliśmy skałę z dziurą na szczycie, to Okiennik Wielki. Polami doszliśmy do niego, by z bliska podziwiać jego białe skały i rozległy widok na okolice.

foto11 foto12

Czerwony szlak prowadził dalej polami do wsi Żerkowice z pałacami, bogatymi willami przy drodze, rzeźbami koło sklepu. Na pobliskiej górze Pańskiej z Markiem i Tadziem zboczyliśmy, by obejrzeć pozostałości po niemieckich umocnieniach z 1944 roku. Schrony, basen przeciwpożarowy i na łuski, rów dobiegający. Tymczasem gdy zbierałam kasztany, grupa uciekła mi w pola świeżo zaorane. Za nimi z krzaków wystawały białe skały. Dalej szlak prowadził wzdłuż jaru w bukowym lesie. Ścieżka Szlaku Maryjnego wyprowadziła nas do wsi Karlin. Płoty z kamienia jurajskiego miały skamieliny muszli, podobne jakie widzieliśmy w Mirowie i Bobolicach. W środku wsi pomnik pomordowanych i znów skałki na obrzeżach. Za kolejnym zakrętem szosy nasi odpoczywali wokół rozłożystej, starej wierzby. Nareszcie czas na posilenie się i nabranie sił przed dalszym marszem.

Minęliśmy prywatne posesje w lesie. Różowo kwitły zimowity jesienne w trawie. Dłużyła się droga lasem pełnym dorodnych drzew i rozłożystych jałowców. Za liśćmi migały ściany kolejnych wapiennych głazów, ale byliśmy spóźnieni. Nogi zapadały się w piasek na drodze. W końcu ujrzeliśmy na szutrówce licznych turystów. Dotarliśmy do podnóża Góry Birów.

foto13 foto14

Można było kupić bilet i po licznych schodkach wspiąć się za ostrokół. Ale nie mieliśmy w zapasie pół godziny. Zrobiono tu rewitalizację starego rynku wraz z rekonstrukcją Grodu Królewskiego, ale obejrzę je, gdy wrócę tu z siostrami. Na razie ruszyliśmy dalej do Podzamcza. Jest to miejscowość położona u stóp najsłynniejszych na Jurze ruin Zamku Ogrodzieniec na Górze Janowskiego. Pierwotnie gotycki był w posiadaniu Władków. Rozbudowany przez Bonerów 1530-60 został do kształtu renesansowego. Zamieszkany był do 1810 roku. Już w XVIII wieku był częściową ruiną.

foto15 foto16

Zbyt mało miałam czasu, by zajrzeć do środka, więc ruszyłam ścieżką wokół. Większość grupy zwiedzała już komnaty, ja podziwiałam wielkie mury z otworami na okna. W południowo- zachodniej części zamku ujrzałam malownicze skałki antropomorficzne. To Dwie Siostry; Sfinks i Korkociąg zwany Lalką, Ksantypą lub Wieszczką. Między nimi trzecia skała to Niedźwiedź. Obok pomieszczenie starej warowni i otoczone murem wejście do wnęki naturalnej zwanej Męczarnią Warszyckiego. Podobno kasztelan Stanisław Warszycki (posądzony o konszachty z diabłem) słynący z okrucieństwa i okrutnego bogactwa, poddawał w niej torturom swoje żony i poddanych. W księżycowe noce pojawia się na zamku w postaci czarnego pasa z długim i ciężkim łańcuchem na szyi, który strzeże ukrytego skarbu.

Z wysokości kolejnych skał mogłam zajrzeć na dziedziniec i podziwiać od środka zamek. Obok po skałkach wspinali się turyści. Gdy schodziłam z drugiej strony murów warownych widziałam schron obronny z czasów II wojny Światowej. A wśród drzew, za wielkim głazem ukrył się Park Linowy. Po linach wspinali się taternicy na pionowe ściany, a wiatr wiał coraz mocniej. Zbliżała się godzina powrotu. Autobus zajechał i w zajeździe mogliśmy zatrzymać się na obiad. Wracaliśmy po nocy, a księżyc znów świecił wysoko na niebie.
Halina Rydzyk