Tatry

Żdiar - Monkova Dolina - Siroke Sedlo - Kopske Sedlo 1825m -
Vysne Kopske Sedlo 1933m - Medodolsky Potok - Javorina
Wierch Poroniec - Rusinowa Polana - Wiktorówka - Dolina Filipka - Zazadnia Polana

17 - 19 lipiec 2009

19 lipca 2009 w Kaplicy Matki Boskiej Królowej Tatr na Wiktorówkach miała odbyć się Msza Żałobna w 1-szą rocznicę jej śmierci w Studenym Potoku. Pamiętam ją z lat 90-tych, gdy włóczyła się z Łazikami po okolicach Stalowej Woli.

foto1
foto2
foto3

 

 Zawsze miała na twarzy niezapomniany uśmiech. Kiedy nie miałam czasu lub odwagi na dalsze wycieczki, odkupywałam od niej zdjęcia z wędrówek w Tatry lub do Słowackiego Raju. Nauczyła mnie czytać przewodniki przed wyjściem na trasę, by dużo więcej zobaczyć i głębiej podziwiać otaczające nas cuda przyrody. Wędrując po Pieninach, wspominam trasy i miejsca wspólnie poznane, gdy nocowaliśmy w Krościenku. Nad Studenym Potokiem byłam z siostrą kilka lat temu. Wśród potężnych głazów i szumu kaskad spadających wód czułam się jak krasnoludek w krainie olbrzymów. „Od gór są lepsze tylko góry, których szczyty przed sobą wciąż mam.”  Chcieliśmy tam wrócić, ale Marysia zaproponowała niepowtarzalną okazję zobaczenia Monkovej  Doliny dostępnej dla turystów tylko dwa miesiące w roku. Jest to jedyna trasa w Bielskich Tatrach, a pogoda nam sprzyjała wyjątkowo.

18 lipiec. Nocowaliśmy w Murzasichle. Przed śniadaniem w pensjonacie Karol zdążył zaopatrzyć się w wiejskie mleko. Śniadanie podano na szwedzkim stole w ilości i różnorodności przekraczającej nasze możliwości konsumpcyjne, nawet wtedy, gdy zrobiliśmy sobie kanapki na drogę. Widząc niewielkie chmurki na niebie i zapowiadający się słoneczny dzień ruszyliśmy autokarem do Żdiar.

foto4
foto5

(Nasz zamówiony BUS nie przeszedł kontroli i musieliśmy dwie godziny czekać na kolejny pojazd, którym się okazał autobus. Jechaliśmy więc wygodnie i bezpiecznie.) Trasę rozpoczęliśmy zielonym szlakiem obok opuszczonego, malowniczego, drewnianego hoteliku w Żdiarach. Asfaltówka doprowadziła nas do hotelu Magura. W cieniu świerków kwitły dorodne storczyki, a na łące z widokiem na Bielskie Tatry dzikie mieczyki. Idąc wzdłuż potoku z wodą szemrzącą na kamieniach doszliśmy do początku ścieżki dydaktycznej Monkovej Doliny. Najpiękniej wygląda ona wiosną, gdy kaskadami spływa woda z topiących się śniegów, ale wtedy jest zamknięta. Dotąd po prawie płaskim terenie szło się nam szybko. Teraz droga zaczęła się powoli wznosić prowadząc nas wzdłuż Regelskiego Potoku. Drewniane mostki zostały za nami. Woda gdzieś skryła się pod wielkimi białymi kamieniami. Drewniane drabinki ułatwiły pokonanie trudniejszego podejścia. Dalej kamienne schody wijącej się ścieżki, a nawet łańcuchy na większym głazie. Otaczające nas wysokie góry zbliżały się, za to w dole ujrzeliśmy suchą o tej porze roku dolinę potoku. Tylko gdzieś daleko na stromej ścianie migotały w promieniach słonecznych sączące się wstążki wody. A czarne otwory jaskiń wyglądały spoza otaczającej nas zieleni i kolorowych kwiatów.

foto6
foto7

Szliśmy wolno, bo ścieżka Monkową Doliną była coraz bardziej stroma. Za to mogliśmy się do woli zachwycać widokami na szczyty coraz bliższe, daleką dolinę Żdiar, i kolorowe kwiaty wokół. Mijali nas turyści, uczestnicy maratonu na 200km. Oni biegli, gdy my co chwilę siadaliśmy i przystawaliśmy dla złapania oddechu. Niebieskie, żółte, różowe kwiaty i w końcu ławeczki przy źródełku. Wydawało się, że to koniec podejścia, a tymczasem dolina się wyciągała za kolejnym zakrętem ukrytym za wysokimi trawami.

foto8
foto9

Lilie zostały za nami. W zakamarkach ujrzeliśmy resztki śniegu i ze środka lata przenieśliśmy się do późnej wiosny. Żółto kwitnące kaczeńce, pierwiosnki zaskoczyły nas swoją dorodnością. Siadaliśmy na ławeczkach, bo powietrze coraz rzadsze i trudno nam było oddychać. Gdzieś z boku pasły się kozice, gdy w końcu wyszliśmy na Siroke Sedlo 1825m. Byliśmy pod Bielańską Kopą 1832m i na Przełęczy pod Kopą. Ujrzeliśmy zapierający dech widok na Bielańskie i Wysokie Tatry. Gdzieś nad Łomnicą przetaczały się ciemne chmury, ale nam świeciło słońce, tylko wiatr rozwiewał włosy i trzeba było włożyć coś cieplejszego. Ucieszyłam się, że to nie koniec trasy. Po krótkim odpoczynku ścieżką wzdłuż stromego zbocza wspięliśmy się na Vysne Kopske Sedlo 1933m. Wokół białe malownicze skałki porośnięte żółtym porostem. W dali szare z resztkami śniegu masywy gór.

foto10
foto11

Rozglądając się wokół i robiąc liczne zdjęcia zaczęliśmy zbiegać w dół wśród łąk kwitnącego różowo rdestu. Wyjrzałam jeszcze ponad przełęcz, by podziwiać jeziorka w dolince. Trzeba było wrócić na szlak ku Javorinie Tatrzańskiej. Zostało jeszcze 2,5 godziny do zejścia, a wszyscy gdzieś się rozbiegli. Niebieski szlak prowadził początkowo wysoko nad głęboką doliną Potoku Medodolskiego. Wąska ścieżka na stromym zielonym zboczu zmuszała do ostrożności i zachęcała do szybkiego zbiegania. Nad białymi kamienistymi szczytami Bielskich Tatr przewalały się białe obłoki przybierające różne kształty. Kwiaty w Dolinie były olbrzymie, że z trudem rozpoznawałam zwykły mlecz. Niejeden ogród nie dorównywałby urodą kwiatów jak ten zakątek, w którym tylko Bóg rozsiewa nasionka. Urocze miejsca z różnorodnymi kwiatami łąkowymi nietknięte ludzką ręką- Kwitnące Ozdoby Doliny Medodoly. Musiałam dogonić czołówkę. Sama w tym zielonym zakątku Tatr poczułam się nieswojo. Wkrótce dotarłam zmęczona i spragniona do źródełka z drewnianymi misiami. Woda podziałała orzeźwiająco, a ja mogłam swobodniej zbiegać szutrówką wzdłuż coraz szerszego potoku z dużymi, białymi głazami.

foto12
foto13

Kamienie były coraz bielsze, a woda krystaliczna z odcieniem zieleni. Tworzyła malownicze kaskady i zatoczki. U wejścia do Doliny Javorinki znajdowały się wielkie głazy zniesione przez lawiny. My doszliśmy do szosy gonieni przez czarne chmury wiszące coraz niżej nad szczytami Tatr. Po obiadokolacji rozpadało się na dobre i wieczór przyniósł burzę z ulewą, ale my byliśmy w już ciepłych pokojach.

19 lipiec. Niedziela zaczęła się deszczem. Trzeba było dojść do Kościółka na Wiktorówkach. Pod parasolami ruszyliśmy ze skrzyżowania Wierch Poroniec. Początkowo trochę pod górę, by później już spokojnie maszerować szutrówką w lesie świerkowym. Dopiero przed Polaną Rusinową pojawiły się wysokie krzaki jagodzin. Na Gęsią Szyję prowadziły setki schodków, ale mżawka zniechęciła nas do dalszej wspinaczki. Ławki na polanie były mokre, a mgła skrywała wspaniałe widoki na szczyty Tatr. Pozostało nam zejść do kaplicy i poczekać na mszę.

foto14
foto15

Szerokie schody sprowadziły nas do drewnianego kościołka ukrytego wśród drzew. Czerwona róża i znicz znaczyły świeżą tabliczkę Basi, obok innych umieszczonych wcześniej na kamiennym murze. „Każdy człowiek ma własną bramę, która wchodzi w nieskończone przestrzenie nieba. Dla wielu, dla bardzo wielu tą bramą są góry.” Po mszy spotkaliśmy Roberta z Tamarą, którzy dojechali z Kaziem i jego żoną na jeden dzień. Zakonnicy zaprosili na herbatkę na wodzie ze źródła. Po odpoczynku zeszliśmy schodkami dalej ku Zazadniej Polanie. Rozpogodziło się, a my musieliśmy już wracać do Stalowej Woli.

foto16
foto17

Bielskie Tatry zauroczyły nas obfitością roślin, różnorodnością kwiatów, rozległymi widokami na szczyty. Były dziewicze i świeże. Kolejne ścieżki wabiły, by dotrzeć do schronisk wysoko nad dolinami i wędrować dalej wśród obłoków.

Halina Rydzyk

*We wtorek, 21 lipca 2009r. odbyła się msza żałobna za Basię w Stalowej Woli.