Topiliśmy cztery Marzanny, a zima wróciła
Grębów( rzeka Łęg) - Opalona Góra- Wrotnia Góra- Stalowa Wola

22 marzec 2009

Jedyny ranny kurs PKS, którym mieliśmy pojechać nad Łęg, okazał się Busem na 25 osób. Kierowca zabrał nas wszystkich i cztery Marzanny. Wysiadając doliczyliśmy się 20 osób. Reszta pasażerów pojechała dalej wierząc, że przegonimy zimę. Na moście podpalaliśmy kolejne kukły, gdy rowerem dojechał Karol. Woda w rzece wylała od wału do wału tworząc wielkie rozlewisko, ale główny nurt trzymał się środka.

Zdjęcie 09

Płonące pochodnie, które jeszcze przed chwilą były elegancko wystrojonymi, wymalowanymi, z kolczykami i torebkami Marzannami, teraz szybko odpływały w dal.  W nurcie dostojnie utrzymywała się na wodzie para białych łabędzi. My wzdłuż szosy poszliśmy w kierunku Stalowej Woli, by wejść na łąki pierwszą polną drogą. Trawa żółta, drzewa bez śladu zbliżającej się wiosny. Żadnego kwiatka. Wał daleko z prawej, z lewej szeroki rów. Dorotka wiedziała gdzie jest betonowy mostek. Odbiliśmy w kierunku lasu. Tu na granicy przeszkoda w postaci źródełka o bursztynowej wodzie. Robert pomagał przedostać się po prowizorycznie ułożonych gałązkach, ale Irena wpadła w wodę jednym butem. Jurek pstrykał zdjęcia, by udokumentować przeprawę. Otoczył nas dziki las. Drogi zarośnięte świadczyły, że mało kto tu dociera. Szliśmy wzdłuż podmokłych terenów, by dojść do pagórków, a później górek.

Zdjęcie 09

Pierwsza szutrówka została za nami. Dopiero na drugiej zmieniliśmy kierunek na wschodni. Od jesieni zrobiono tu nową utwardzoną drogę prowadzącą z Zapolednika przez Opaloną Górę. Szliśmy więc spokojnie w wąwozie ze ścianami świeżo odsłoniętego piasku. Te wzgórza porośnięte sosnowym borem chowają niezabrudzony, biało-żółty piasek. Przypomniało mi się dzieciństwo, kiedy uwielbiałam tarzać się i robić w nim fikołki. W latach 60-tych był łatwo dostępny w całym naszym mieście. Wtedy szybko stawiano kolejne domy i bloki, a skarpy wzdłuż Sanu nie porastała jeszcze trawa. Zmęczeni marszem skryliśmy się w dolince, by zjeść i odpocząć. Prezes Klubu-Irenka przyjęła uroczyście nowych członków KTK KOMPAS, którymi zostali koledzy: Karol Adamów, Szymon Łokaj i Marek Lenart(nasz nowy admin), a jedna dziewczynka zadeklarowała chęć zapisania się, gdy Robert-Wiceprezes pokazał i omówił, jakie odznaki zdobyli w ubiegłym roku nasi członkowie i sympatycy w uprawianych przez nas dziedzinach turystyki.

Zdjęcie 09

Powoli zaczęło siąpić mżawką, więc przyśpieszaliśmy. Nowa droga przeorała naszą, Wrotnią Górę i schodziła z niej malowniczym zakrętem. Niespodziewanie na płaskim terenie skończyła się. Musieliśmy sprawdzić mapę i kompas, by wybrać właściwą dalszą drogę. Szliśmy wzdłuż rowu i wyszliśmy przy rozdrożu na Tarnobrzeg o 16-tej. Do miasta jeszcze kawałek, więc Jurek wezwał syna z samochodem. Reszta na 17-tą dotarła do domów. Zbyszek z kolegą przeszli naszą trasę w obie strony zaliczając 2x12km=24km.
W środę znów obudziliśmy się w zimie. Przez noc nasypało śniegu, a temperatura spadła do -6°C. Rolnicy narzekają na spóźnione prace polowe, a my zastanawiamy się, kiedy zakwitną zawilce, przylaszczki, krokusy w górach ( na działkach w zacisznych kątach już są.)

Halina Rydzyk